Dotychczasowe rozmowy nauczycieli z MEN zakończyły się fiaskiem. Propozycja podwyżek od 121 do 166 zł brutto, z którą wyszedł MEN, tylko rozzłościła nauczycieli.
– Na 99 proc. będzie strajk generalny. Jeżeli do niego dojdzie, to wszyscy nauczyciele powstrzymają się od wykonywania pracy, co praktycznie doprowadzi do zamknięcia szkół podstawowych oraz średnich, a także przedszkoli – zapewnia prezes ZNP Sławomir Broniarz(61 l.)
Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych dodaje, że wszyscy pracownicy będą musieli wypowiedzieć się w referendum strajkowym.
- Na podstawie jego wyników podejmiemy decyzję o terminie strajku. Na pewno nie będzie to jednodniowa akcja. Dobry termin to 10-15 kwietnia, bo w tym czasie w szkołach będą się odbywały egzaminy – ujawnia.
W czwartek odbędą się negocjacje ostatniej szansy – do stołu siądą związki zawodowe i minister edukacji Anna Zalewska (54 l.).
- Umówiliśmy się na dalsze rozmowy i będziemy dalej rozmawiać – deklaruje szefowa MEN.
Nauczyciele już w te zapewnienia nie wierzą.
- Popieram strajk i na pewno wezmę w nim udział. Jeżeli chcemy coś wygrać, powinniśmy być solidarni. Ja po 29 latach pracy zarabiam wraz z nadgodzinami niecałe 3 000 zł na rękę, a młodsi koledzy, którzy dopiero rozpoczynają pracę, dostają 1700 zł na rękę. To skandal - mówi Ewa Ślósarczyk, nauczycielka dyplomowana w-f w SP nr 97 w Warszawie.