Zapowiada się gorący początek roku szkolnego ale rząd już wie, jak ostudzić emocje nauczycieli. 4 września będą oni protestować przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej. Tego dnia wchodzi w życie reforma edukacji, która, zdaniem krytyków, pozbawi pracy 10 tys. nauczycieli. Odpowiedzią rządu mają być podwyżki! Zapowiedziała je w TVP minister edukacji Anna Zalewska (52 l.). - 4 września premier będzie mówiła o podwyżkach. Razem z panią premier chcemy pokazać kilka niespodzianek - ujawniła zwierzchniczka resortu edukacji.
Podobna zapowiedź padła w wywiadzie, którego premier Beata Szydło (54 l.) udzieliła "Super Expressowi".
- Reforma oświaty to nie tylko stopniowe wygaszanie gimnazjów czy uruchomienie szkół branżowych, ale także poprawa warunków pracy nauczycieli. Mogę zdradzić, że przewidzieliśmy dla nich podwyżki - zapowiedziała szefowa rządu.
- Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę. Takie deklaracje pojawiają się zawsze, gdy zbliża się data protestu nauczycieli. Rząd w przeddzień reformy chce sobie kupić spokój przy jej wprowadzaniu - komentuje Sławomir Broniarz (59 l.), prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Tym razem jednak podwyżki dla nauczycieli zostały wpisane do projektu założeń do przyszłorocznego budżetu. Pensje nauczycieli mają wzrosnąć w przyszłym roku o 5 proc. Na ten cel MEN wyda 2 mld zł. Rząd w 2018 r., czyli w roku wyborczym, będzie zresztą hojny nie tylko dla nauczycieli. Podwyższy pensje także pracownikom służby więziennej, policji, straży granicznej, BOR i straży pożarnej. O 400 zł wzrosną także płace pielęgniarek i ratowników medycznych.
Sprawdź: Dodatkowy egzamin dla słabych uczniów
Czytaj: Reforma edukacji 2017. Zalewska zapomniała o słabych uczniach