Najgorzej, jak Miller chwali

2009-10-05 7:00

Jest nietypowo. Wykształceni przedstawiciele naszej klasy politycznej po wybuchu afery hazardowej tracą rozum. Zbigniew Chlebowski stracił pamięć, nie wiedział, jakie imiona noszą ludzie, których zna. Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma ogłosił publicznie, kto jest niewinny w całej aferze. Ogłosił to w trybie nadzwyczajnym, po procesie (umysłowym), który trwał u niego pewnie kilka sekund.

To jednak niedobrze, jak z ministra sprawiedliwości natrząsają się wszyscy prawnicy w kraju. Jakoś tak afrykańsko. Wreszcie niezawodny Janusz Palikot chciał wczoraj, żeby odwołać Drzewieckiego (złośliwi mówią, że pozbywa się konkurenta w PO), ale najważniejsze powiedział potem: "Powinno się także aresztować Mariusza Kamińskiego" - szefa CBA. Rozumiem, że nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych działań, ale może niech o aresztach czas jakiś decydują jeszcze sądy, zanim poseł Palikot nie przejmie pełnej władzy.

W tym morzu słów nietypowych, naprawdę niebezpiecznie zabrzmiały słowa byłego premiera Leszka Millera, którego afera Rywina zmiotła ze stanowiska. W TVN24 chwalił profesjonalizm Donalda Tuska, który na trudnej konferencji prasowej zachował stoicki spokój. Zaraz potem Miller dodał, że najgroźniejszym wątkiem dla rządu i samego premiera jest sprawa wycieku tajnej informacji CBA z Kancelarii Donalda Tuska. Najgorzej, jak Miller chwali Tuska...