Sprawa dotyczy wydarzeń, które miały miejsce już dwa miesiące temu, ale dopiero w środę (5 czerwca) wieczorem dowiedziała się o tym opinia publiczna. Wszystko po publikacji tekstu Onetu, w który opisano sytuację. Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz od razu zareagował, i po pierwszych doniesieniach umieścił w sieci wpis: - Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru żołnierzy - napisał polityk.
W czwartek (6 czerwca) od samego rana sprawa była komentowana tak przez polityków władzy, jak i opozycji, ci ostatni na obecnie rządzących nie zostawili suchej nitki domagając się wręcz natychmiastowej dymisji ministra Kosiniaka-Kamysza, a nawet i premiera Donalda Tuska. Takiego zdania jest m.in. były premier Mateusz Morawiecki. Przed południem zwołana została pilna i nagła konferencja szefa MON. Co więcej przekaże Władysław Kosiniak-Kamysz dowiemy się wkrótce.
- Sprawa bezpieczeństwa jest najważniejsza. Żołnierze na granicy wykonują misję w imieniu państwa polskiego. To odpowiedzialna, trudna misja, narażona na presję i emocje - powiedział szef MON. - Jesteśmy zawsze z żołnierzami i funkcjonariuszami, którzy pełnią tam misję - dodał.
Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że żołnierze są zobowiązani do przestrzegania prawa, o czym doskonale wiedzą. Przyznał także, że o zdarzeniach z przełomu marca i kwietnia został poinformowany na bieżąco.
- Dowódca WZZ Podlasie podjął decyzję o skierowaniu materiału, który otrzymał od SG do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o przekazaniu do prokuratury - mówił polityk. - Sytuacja początkowo dotyczyła trzech żołnierzy, później dwóch. Żandarmeria na wniosek dowódcy WZZ Podlasie prowadziła dochodzenie w sprawie przekroczenia uprawnień - dodał.
- Jeśli chodzi o samo zatrzymanie, to bulwersuje mnie i opinię publiczną, to jest stricte decyzja Żandarmerii Wojskowej i tych, którzy dokonują zatrzymania. Oni sami podejmują decyzję o sposobie. Moim zdaniem to była nadgorliwość. Wyjaśni to komisja powołana w Żandarmerii Wojskowej. Jeżeli ktokolwiek przekroczył uprawnienia, zostanie ukarany. Oczekuję natychmiastowych działań ze strony komendanta Żandarmerii Wojskowej. Od prokuratury oczekuje natychmiastowych działań - stwierdził minister.
Jak zapewnił polityk, postępowanie w tej sprawie toczy się już od kilku tygodni i chce poznać jego wyniki jak najszybciej. Zapewnił także, że zawsze stoi po stronie żołnierzy, a całe zdarzenie zostało nagranie, jednak nie on powinien rozstrzygać tę kwestię.
- Zadałem dzisiaj pytanie komendantowi ŻW i on powiedział, że każdego roku dochodzi do wielu interwencji żandarmerii wobec żołnierzy - oznajmił Władysław Kosiniak-Kamysz.