Nie od dziś wiadomo, że dłuższa praca to wyższa emerytura. W tym roku osobom, które osiągnęły już wiek emerytalny, wyjątkowo opłaca się popracować kilka miesięcy dłużej. Tak zamierza zrobić wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska (62 l.). - Chociaż będę mogła przejść na emeryturę już w maju tego roku, złożę wniosek emerytalny dopiero w lipcu - zapowiada. Dlaczego to się opłaca? Bo ZUS wyliczy nam w tym roku emeryturę według wyjątkowo korzystnych zasad. W czerwcu co roku zakład dokonuje waloryzacji kapitału początkowego i składek zgromadzonych na koncie przyszłego emeryta. W tym roku - ze względu na sytuację gospodarczą - takie przeliczenie będzie się wyjątkowo opłacać. Według prognoz ZUS przemnoży kwoty na koncie każdego ubezpieczonego, stosując wskaźnik najwyższy od 2010 roku. - Różnica w wysokości emerytury może wynieść nawet od 100 do 200 zł na korzyść emeryta - prognozuje Wiesława Taranowska. Osoba, która właśnie osiągnęła wiek emerytalny i zgromadziła na swym koncie w ZUS 350 tys. składek, rezygnując z pracy od razu, dostanie ok. 1200 zł emerytury. Jeśli wstrzyma się z decyzją o pół roku, tylko z powodu wysokiej waloryzacji składek będzie miała świadczenie wyższe o ok. 80 zł.
Do dłuższej pracy przekonywała już minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska (63 l.). - Namawiałabym Polaków, aby decydując się na rezygnację z pracy, korzystali z porad doradców emerytalnych. Jeśli przejdziemy na emeryturę nie teraz, a za rok, to i emerytura będzie wyższa o ok. 8 proc. - mówiła w rozmowie z "SE" Rafalska.
Zobacz także: SONDAŻ: Polacy chcą robić zakupy w niedzielę