"Super Express": - Kto wygrał, a kto stracił na zawieszonym właśnie proteście niepełnosprawnych w Sejmie?
Andrzej Morozowski: - Na pewno protestujący zyskali, bo rząd pewne ustępstwa poczynił. Natomiast politycy PiS dziś mogą myśleć, że wygrali. Ale nie jest tak. Bo słyszałem wypowiedź tej pani, Wandy Traczyk-Stawskiej, ponad 90-letniej kobiety, nauczycielki, żołnierza AK i Powstania Warszawskiego, której nie wpuszczono do Sejmu na spotkanie z niepełnosprawnymi. Powiedziała, że jak zobaczyła, jak dorośli postawni mężczyźni odpychają od okien matki na oczach ich niepełnosprawnych synów, którzy nie mogą ich chronić, pękało jej serce. Ta część Sejmu, która została oddzielona tekturami, wygląda strasznie. Podziwiam polityków PiS, że nie mają jeszcze refleksji, jak bardzo udało im się odhumanizować tych ludzi! Ale to się na nich zemści. To zwycięstwo niepełnosprawnych w każdym aspekcie.
- Jednak problemy niepełnosprawnych nie znikną.
- Nie wykluczam, że przyszły rząd, już po PiS-ie, też zmierzy się z tym problemem. Bo sytuacja niepełnosprawnych jest bardzo trudna od lat, nie udało jej się rozwiązać. Być może dlatego, że wciąż jesteśmy państwem na dorobku. Ale dziś uważam, że to przegrana PiS-u na wszystkich frontach. A to, jak rządzący dziś pokazali, że są po prostu nieludzcy, to mną wstrząsa. Być może dlatego, że sam mam niepełnosprawne dziecko i jestem w tej kwestii wyjątkowo czuły. Fakt, że nikt z PiS nie powiedział marszałkowi Kuchcińskiemu, że zachowanie tych ludzi w garniturach, którzy szarpali te kobiety, jest po prostu niegodne, jest skandalem. Wystarczyłoby słowo krytyki. Zabrakło tego. Nie wiem, czy taki jest strach przed prezesem, czy może uważają, że zrobili dobrze. Jeżeli uważają, że zrobili dobrze, to ja gratuluję.
- Poseł Tadeusz Cymański odcinał się od słów pani Pawłowicz, a minister Patryk Jaki mówił, że w sprawie niepełnosprawnych jest w pewnym konflikcie z własnym rządem. Więc po stronie rządowej były zdania różne. Ale czy nie jest trochę tak, że protestujący dali się wykorzystać opozycji - pani Scheuring-Wielgus, której udowodniono, że nie zgłosiła żadnej interpelacji w sprawie niepełnosprawnych choć była przy proteście, a cztery lata temu po stronie niepełnosprawnych stali politycy PiS?
- Ale Joanna Scheuring-Wielgus posłem jest od dwóch lat. Cztery lata temu w Sejmie jej nie było, więc trudno mieć o cokolwiek do niej pretensje. Natomiast nawet cztery lata temu z protestującymi spotkał się premier Donald Tusk, pomoc została obiecana natychmiast, a protestujący czekali w Sejmie jedynie na potwierdzenie, że obietnice zostaną faktycznie spełnione. To ogromna różnica z tym, jak protestujących potraktował PiS.
Zobacz także: Koniec sejmowego protestu niepełnosprawnych. Co dalej?