"Super Express": - Według sondażu Millward Brown dla TVN24 61 proc. Polaków uważa, że sprawy w Polsce idą w złym kierunku. Dobra zmiana nie jest tak dobra czy ludzie jeszcze nie widzą jej efektów?
Andrzej Morozowski: - Na pewno Polacy nie dorośli jeszcze do dobrej zmiany. Choć myślę, że w końcu dorosną. A jeśli nie dorosnąć to panowie Kaczyński z Ziobrą przygotują całe oprzyrządowanie do tego potrzebne. Na przykład zmiana ustawy o prokuraturze pozwoli prokuratorom powołanym przez Ziobrę przekonywać wątpiących. Podobnie ustawa o policji.
- W tle mamy spór o Trybunał Konstytucyjny. Spór się przeciąga, a wyborcy PiS oczekiwali raczej wojny błyskawicznej, a nie pozycyjnej.
- I to działa na niekorzyśc PiS, co pokazują badania. 66 proc. Polaków uważa, że należy opublikować orzeczenie TK. Jakąś próbą wycofania się z tego konfliktu jest druga ustawa naprawcza o TK, którą niedawno zgłoszono. Oczywiście to też za mało. Pytanie, czy PiS jest w stanie jeszcze bardziej się wycofać? Druga ustawa naprawcza nie krępuje już TK w sposób bezczelny. Robi to nieco bardziej subtelnie. To jednak nie wystarczy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Opozycja widzi sondaże i ci ludzie stają po stronie Trybunału, nie godząc się na ustawę, która jest atrapą.
- Pojawił się zarzut, że PiS szybko wszedł w buty PO. Nuta arogancji, niekompetencji, rodzinnych awansów. Robią to, co pogrążyło Platformę?
- Myślę, że tak. Ba, nawet do kwadratu! Proszę pamiętać, że PO w wielu sprawach potrafiła się wycofać. Choćby ustawa ACTA, kiedy ludzie wyszli na ulicę.
- To były masowe protesty, dużo silniejsze niż KOD.
- Tyle że jednokrotne. Gdyby po wyjściu KOD na ulice PiS się od razu wycofał, to rozumiałbym, że postępuje trochę jak PO. Platforma miała wyczulony słuch na to, że jakaś grupa społeczna robi się niezadowolona. I szybko, nawet małymi kroczkami, robiono ustępstwa. Ustawa o wieku emerytalnym początkowo była dwuzdaniowa: podnosimy wiek emerytalny do 67. roku życia, bez różnicy między kobietami a mężczyznami. Pod wpływem krytyki to zmienili. PO jednak czegoś słuchało. PiS uważa, że ma mandat społeczny i może robić co chce. PiS dotknie też brak kadr, który najbardziej będzie widoczny w ekonomii.
- Podważa pan kompetencje Mateusza Morawieckiego?
- Moim zdaniem jest on największym rozczarowaniem. Zapowiadano, że będzie cudownym dzieckiem PiS, kimś z genialnymi pomysłami. Nie widzę nawet połowy takiego pomysłu.
- Plan Morawieckiego?
- Mam olbrzymi dystans. To są mrzonki.
- Powiedzmy, że to wszystko prawda. PiS wydaje się jednak silny słabością opozycji.
- Zgadzam się, opozycja jest potwornie słaba. Schetyna doprowadza PO do rozpadu, Petru ma umiejętność samokompromitowania się. Pytanie, czy opozycja będzie potrafiła zgodzić się, żeby KOD stał się dla niej platformą, na której spotkają się różne nurty... By mogli iść do wyborów pod jednym wspólnym sztandarem KOD, żeby odebrać władzę PiS. I potem zastanowić się, co dalej. Czy jeśli takiej ewentualnej koalicji uda się wygrać, to potem dogada się w Sejmie, czy też nadal rządzić będzie PiS z powodu braku porozumienia KOD. I przyznam, że słabo wierzę w to, że KOD stanie się taką platformą, choć są przebłyski, które na to wskazują.
Zobacz także: Tomasz Latos: Nasze działania zapobiegną przyszłej drożyźnie