Gen. Roman Polko - specjalista ds. wojskowych. Urodził się w Tychach

i

Autor: Cezary Pecold

Gen. Roman Polko: Mogłem być szefem BOR, ale nie chciałem być cieciem

2017-01-27 3:00

Gen. Roman Polko dla "Super Expressu": Odmówiłem, mówiąc, że nie chcę być cieciem. Było to może brutalne, ale chciałem w ten sposób przekazać, że misji nie mogę się podjąć w sytuacji patologicznej, w której poszczególni funkcjonariusze mają kontakty z politykami i to oni decydują, a nie szefostwo BOR!

"Super Express": - Wypadek kolumny z prezydentem Andrzejem Dudą, potem z premier Beatą Szydło, karambol z udziałem szefa MON Antoniego Macierewicza. Co się dzieje?

Roman Polko: - Pierwszym problemem są kwestie techniczne. W Biurze Ochrony Rządu oszczędza się na oponach, na siłę szuka się oszczędności, na jakie prywatny użytkownik auta nigdy by sobie nie pozwolił. Po drugie - niestety osoby chronione często same wskazują, z którym kierowcą chcą jeździć, niespecjalnie interesując się tym, jakie umiejętności dana osoba posiada. W ten sposób stawiają dowódcę BOR w trudnej sytuacji, w której zmuszony jest on kierować się nie bezpieczeństwem, ale chciejstwem polityków. O tym, kto ochrania czy jeździ z najważniejszymi osobami w państwie, decydować musi szef BOR, a nie polityk, dlatego że kogoś lubi. Nie ma nic gorszego, niż jeśli osoby odpowiadające za ochronę VIP-a nawiązują z ważną osobą przyjacielskie kontakty, bo wtedy gaśnie ich czujność i wcale nie najlepsi wyznaczani są do najtrudniejszych zadań.

- Ale przecież bezpieczeństwo najważniejszych ludzi w państwie powinno być priorytetem.

- Powinno, ale wciąż zbyt często mamy do czynienia z radosną improwizacją, a nie profesjonalnym działaniem. Jesteśmy w stanie to poprawić, w BOR są odpowiedni ludzie do tego. Jednak to nie politycy, ale fachowcy powinni podejmować decyzje. Ja za prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego miałem propozycję zostania szefem BOR.

- Czemu pan nie został?

- Odmówiłem, mówiąc, że nie chcę być cieciem. Było to może brutalne, ale chciałem w ten sposób przekazać, że misji nie mogę się podjąć w sytuacji patologicznej, w której poszczególni funkcjonariusze mają kontakty z politykami i to oni decydują, a nie szefostwo BOR! Jeśli te patologie się wyeliminuje, jeśli szefostwo będzie szefostwem, i nie okazjonalnie z okazji wizyty papieża i prezydenta USA, ale wtedy, gdy jest potrzeba, będzie dokonywać ważnych zakupów, zajmie się robotą, a nie zwalczaniem zaprzyjaźnionych z politykami dworaków, nietypowych i groźnych sytuacji będzie na pewno znacznie mniej.

Zobacz także: Wypadek Macierewicza- SZOKUJĄCE zeznania świadków dla SE.pl!

Nasi Partnerzy polecają