Czy decyzja Państwowej Komisji Wyborczej to mocny cios dla Kukiza? PKW wydała specjalny komunikat dotyczący prowadzenia kampanii referendalnej, a to właśnie Kukiz jest największym propagatorem wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. Jak zaznaczyła PKW, w kampanii przed wrześniowym referendum nie można zawierać elementów kampanii parlamentarnej. Komitety wyborcze i partie polityczne muszą też pilnować granicy między kampaniami oraz sposobów ich finansowania. - Prowadzenie kampanii referendalnej w taki sposób, że będzie ona zawierała elementy agitacji wyborczej, np.przez rozpowszechnianie w jej ramach treści niezwiązanych ściśle ze sprawami poddanymi pod referendum czy też eksponowanie w tej kampanii wizerunków kandydatów na posłów i senatorów, mogą zostać ocenione jako naruszające wyłączność komitetów wyborczych na prowadzenie kampanii wyborczej, objęte sankcją karną określoną w art. 499 Kodeksu wyborczego - głosi opinia wydana przez PKW. Paweł Kukiz o JOW mówi przecież cały czas, a przy okazji nie ukrywa, że będzie startował w wyborach parlamentarnych i chce wprowadzić do Sejmu swoich ludzi z formacji Ruch Kukiza. Kukizowi ciężko więc oddzielić od siebie dwie kampanie. PKW wskazuje, że: - Podmioty uczestniczące w kampanii referendalnej, w tym partie polityczne, nie mogą w ramach tej kampanii prowadzić agitacji wyborczej, która została zdefiniowana w art. 105 Kodeksu wyborczego jako publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania [w wyborach] w określony sposób lub do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego, czytamy na oficjalnej stronie Komisji.
A co na to Paweł Kukiz? Oczywiście zareagował od razu. Jednak jak widać, nie straszne mu decyzje PKW: - I tak będę agitował (do udziału w referendum). Nawet, gdybyście mieli mnie zamknąć w tym "demokratycznym" państwie, którego Obywatele nie posiadają biernego prawa wyborczego - napisał na oficjalnym Facebooku. Czyli Kukiz to prawdziwy wojownik, który nikogo się nie boi.
Zobacz: Najnowszy sondaż: GIGANTYCZNY spadek poparcia dla Kukiza!