Mówi także o wpływach na sferę sportu, a także popkultury. Choćby o sposobie działania mafii w spektakularnych ludycznych konkursach związanych z wyborami miss. Mafia wpływała na wyniki, a nawet o nich decydowała. Pieniądze z przestępstwa i zbrodni umożliwiały wszystko, nawet podarowanie przyszłej żonie durnego, choć upragnionego przez wiele młodych panien tytułu. Czyli wino, kobiety i śpiew. I biznesy. Może nie w stylu "Wilka z Wall Street", ale czy w mniejszej skali?
W 25 lat od przemiany ustrojowej gangi takie jak pruszkowski są pozornie mniej widoczne. Pistolety i maczety zamieniły na białe kołnierzyki. A wielu z dawnych gangsterów prowadzi biznesy w majestacie prawa i zgodnie z nim.
Jednak myślenie strukturami mafijnymi utrwaliło się nieoczekiwanie także w środowiskach, które powinny je zwalczać. Tam szerzy się nie zbrodnia kryminalna, ale zbrodnia na wyborcy, pracodawcy naszych polityków. W majestacie prawa politycy porzucają swoje opcje, swoje przekonania (jakie tam ideały!) i w pogoni za mamoną zachowują się jak panienki w wyborach miss, wystawiając swoje więdnące wdzięki na przetarg. Podobnie jak Michał Kamiński - były polityk NOP, ZCHN, PiS, PJN - który za lukratywną fuchę europosła sprzedał się Platformie Obywatelskiej. A PO, jak każda grupa interesów, kupiła jego bezpretensjonalny urok.
Mafie miały swoje misski, Platforma będzie miała swojego europosła. Oba działania skuteczne, oba obrzydliwe.