Do zdarzenia doszło podczas protestu przed nadzwyczajna sesją, gdy to poseł Nowoczesnej wyszedł do stoczniowców, chcąc przedstawić swoje stanowisko w sprawie sytuacji ich miejsca pracy. Nie został jednak przyjęty przez nich ciepło a sam strącił jednemu ze stoczniowców kask. Wyglądało to następująco:
Poseł Nowoczesnej zaatakował stoczniowca
— Prawa strona (@PrawyPopulista) 11 grudnia 2017
Piotr Misiło wśród stoczniowców protestujących w poniedziałek przed budynkiem magistratu. pic.twitter.com/rPRdvUTO6c
Zapytany o to przez portal gs24.pl Misiło tłumaczył: - Trzeba zrozumieć ich rozgoryczenie (red. protestujących stoczniowców) i żal i nie mam o to pretensji, że dzisiaj argumenty merytoryczne do nich trafiają nieco słabiej, bo mają trudną sytuację i w pewnym sensie walczą o życie i tu empatia i wyrozumiałość każdego polityka powinna być czymś normalnym, więc stoczniowcy absolutnie dalej powinni walczyć o swoje prawa i miejsca pacy i rozumiem ich frustrację i te cierpkie słowa, które padły absolutnie nie są krzywdzące, ani nie ranią mego serca, ani duszy, rozumiem je w pełni i postaram się, jako poseł opozycji pomóc jak tylko mogę, by przynajmniej dowiedzieć się, jakie są plany na najbliższe tygodnie i miesiące Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Sam gest strącenia kasku jednemu z protestujących stocznioców ocenił jako "przyjazny", mówiąc: - Ja tylko poprawiam kask stoczniowca. Nie ma tu mowy o żadnym strącaniu, ani tym bardziej rękoczynach. Miał lekko nasunięty kask, więc podniosłem mu tylko odrobinę i raczej traktuję to jako gest przyjazny.
Zobacz także: Rekordzista Guinnessa chce zostać Petru