Super Express: Do niedawna był Pan jedynym rywalem Ryszarda Petru w wyścigu o fotel lidera Nowoczesnej. To się zmieniło i teraz jeszcze będzie musiał się Pan zmierzyć dodatkowo z Katarzyną Lubnauer. Jak zareagował Pan na wieść, że będzie pojawili się kolejni kandydaci?
- Piotr Misiło: Bardzo się ucieszyłem. Rywalizacja jest czymś bardzo dobrym w takiej partii jak Nowoczesna, a szczególnie w politycznym czasie w jakim się obecnie znaleźliśmy. Nasza partia musi przejść swoisty katharsis i jestem pewien, że po tych wyborach będziemy silniejsi i z nową, bądź nowym przewodniczącą, czy przewodniczącym. Całe życie gdzieś z kimś konkurujemy, a w polityce to stan całkowicie naturalny. Proszę pamiętać, że polityka to gra zespołowa. Zawsze. O siebie się nie boję.
Mówi się, że nastroje w Nowoczesnej krótko mówiąc nie są najlepsze – odchodzący posłowie, słabe wyniki w sondażach. Faktycznie nie dzieje się najlepiej?
- PM: Myślę, że sytuacja wewnętrzna w Nowoczesnej nie jest jakoś szczególnie zła. Nasze problemy wynikają z tego, że jesteśmy bardzo młodą organizacją, w której znakomita część osób nigdy nie była w partiach politycznych i nigdy nie zajmowała się polityką. Siłą rzeczy więc ich wyobrażenie robienia polityki różni się od rzeczywistości. Dlatego pewnie popełniamy błędy, dlatego Platforma systematycznie nas ogrywa, korzystając z naszej swoistej naiwności politycznej. Nie wystarczy robienie interesujących konferencji i świetny program. Musimy stanowczo wyznaczać swoje pole gry i konsekwentnie na tym polu grać.
Wracając do sondaży. Co jest według Pana przyczyną takich, a nie innych wyników?
- PM: Łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Złożyło się na to wiele czynników, popełniliśmy ileś błędów. Nie możemy jednak tego zamiatać pod dywan i udawać, że nic się nie stało. Stało się.
Nie jest tajemnicą, że spadki zaczęły się od sylwestrowego wyjazdu do Portugalii. To wina Ryszarda Petru?
-PM: Czy to spowodował wyjazd Ryszarda Petru do Portugalii? To nie jest takie proste. Gdyby było, łatwo byłoby ten spadek zatrzymać i odbić się w górę. Trudno oczywiście mówić, żeby to co się wówczas stało przyniosło nam chwałę. To było niefortunne i nieprofesjonalne, ale myślę, że szef największej wówczas opozycyjnej partii powinien sobie zdawać sprawę, że nie ma już życia prywatnego. To nie powinno się zdarzyć, ale uczymy się na własnych potknięciach. Myślę, że było to błędem i nikt już go nigdy w Nowoczesnej – ani Ryszard Petru, ani nikt z posłów nie popełni. Pamiętajmy, że podczas protestu w Sejmie Ryszard Petru przychodził na dyżury. Wiedzieliśmy, że nie będzie go w Sylwestra, choć oczywiście nie tłumaczył nam z kim i gdzie jedzie, bo i przecież nie musiał. Ale nie tylko to przesądziło o naszych problemach. Strasznie doskwiera nam brak pieniędzy, których nie dostaliśmy ze względu na popełnione błędy w sprawozdaniu finansowym, za to odpowiedzialność ponosi przewodniczący i zarząd i nie możemy się okłamywać, że jest inaczej. Kolejną z przyczyn naszej słabości jest fakt, że obecny zarząd podejmuje decyzje, nie konsultując ich szeroko. Zapadają one w wąskim gronie. Druga sprawa to fakt, iż dajemy się wciągać PiS w taktyczne wojenki, zamiast wyznaczać własną ścieżkę – np. przedstawić własny projekt ordynacji podatkowej, ustawy o VAT czy reformy wymiary sprawiedliwości. Przygotowaliśmy świetny projektu ustawy o zmianach w samorządach, o kadencyjności wójtów, burmistrzów, prezydentów, ale nie starczyło nam odwagi aby go zaprezentować, kilka dni temu uczynił to PiS. Wciąż jesteśmy mocno reaktywni, a musimy być szaleńczo proaktywni!
Zanosi się na zaciętą walkę... Będzie nieczysta?
- PM: Chciałbym żebyśmy naszą „walkę” traktowali jak w dojrzałych demokracjach – w USA, czy Anglii. Kiedy Barack Obama został Prezydentem USA swoją wewnętrzną oponentkę Hillary Clinton uczynił Sekretarzem Stanu, później powierzył to stanowisko swojemu politycznemu przeciwnikowi Johnowi Kerremu. To pokazuje absolutną dojrzałość polityczną i wielki szacunek do demokracji, w której rządy większości oznaczają także poszanowanie praw i głosu mniejszości. Oczywiście, gdybym wygrał to chciałbym żeby Ryszard Petru był wiceprzewodniczącym i oddałbym mu do zarządzania, wspólnie z Pawłem Pudłowskim, całą część gospodarczą w Nowoczesnej. Jest dobry analitykiem i powinien kłaść większy nacisk na gospodarkę i ekonomię.
Właściwie dlaczego Pan zdecydował się wystartować w tych wyborach?
- PM: Z Ryszardem Petru rozmawiałem jakiś czas przed decyzją o kandydowaniu na szefa Nowoczesnej. Pośrednio zachęcał mnie do startu, no chyba, że źle zinterpretowałem jego słowa, ale mówił, żebym zamknął stare tematy i żebym otworzył się na nowe wyzwania, które przed nami w najbliższym czasie. Często mówił, że konkurencja w partii jest dobra, więc myślę, że mógł się nawet ucieszyć z mojej decyzji.
A na koniec – jak ocenia Pan swoje szanse?
-PM: W polityce, tak jak w sporcie wszystko jest możliwe. Ja zawsze gram o zwycięstwo, nie ma sensu startować, żeby przegrać. Trudno mi jest ocenić swoje szanse, dla wszystkich to będzie jakaś zagadka. To pierwsze takie wybory w Nowoczesnej. To jest demokracja. Wydawało się, że Donald Trump nie ma szans z Hilary Clinton, a dziś jest prezydentem. Jest wiele przykładów na to, że polityka jest nieprzewidywalna.