Mirosław Skowron: Prawda sobie, Polska sobie

2016-02-20 3:00

Obserwuję zamieszanie wokół dokumentów, które IPN wyniósł z willi wdowy po Czesławie Kiszczaku i słyszę, że mogą odcisnąć piętno na polskiej polityce, może nawet ją zmienić. A na pewno zmienić postrzeganie historii III RP.

Obserwuję zamieszanie wokół dokumentów, które IPN wyniósł z willi wdowy po Czesławie Kiszczaku i słyszę, że mogą odcisnąć piętno na polskiej polityce, może nawet ją zmienić. A na pewno zmienić postrzeganie historii III RP.

I przewrotnie powiem, że moim zdaniem ani niczego nie odcisną, ani tym bardziej nie zmienią. Z postrzeganiem może być różnie, ale tu też bym nie przesadzał.

Nie dlatego, żebym uważał te dokumenty za nieistotne. Wręcz przeciwnie. Uważam, że są na sto procent bardzo istotne, a dla postrzegania historii późnego PRL i III RP nawet kluczowe. Nie widziałem tych dokumentów, ale pomimo niejednego teatru odegranego przez Kiszczaka w sprawie swojego stanu zdrowia, nie był to przecież zdemenciały dziadek. W wolnych chwilach nie zajmował się znoszeniem do domu makulatury i starych szmat. Jeżeli uznał, że warto przechować te "sześć małych worków", to widocznie było naprawdę warto.

Przypuszczam, że podobnie ważne materiały można znaleźć w domach i sejfach wielu innych kluczowych mundurowych PRL. Kto wie, czy Barbara Jaruzelska nie ma gdzieś w domu różnych dziwnych nagrań lub dokumentów? I mówiąc o "dziwnych nagraniach", nie mam bynajmniej na myśli nagranego na komórkę Jaruzelskiego, śpiewającego przed lustrem przy goleniu: "I'm a firestarter, twisted firestarter".

Dla historyków to będą materiały sensacyjne. Ale czy będą takie dla dziennikarzy, widzów i czytelników?

Moim zdaniem nie. Polska od dawna podzielona jest na dwa plemiona, których przekonań nie zmienią już żadne fakty. Czym zresztą są fakty? Są przecież dziennikarze twierdzący, że zanim się informację opublikuje, to trzeba się zastanowić nie nad tym, czy jest ona prawdziwa, ale czy czasem nie "przysłuży się prawicy" (Renata Kim z "Newsweeka"). Są tacy, którzy informacje postrzegają przez pryzmat tego, co powiedzą o Polsce na Zachodzie (Katarzyna Kolenda-Zaleska w sprawie IPN). Choć wybiórczo nie zadawali sobie tego pytania, gdy podnosili raban w sprawie Trybunału i mediów publicznych. Tych faktów mogli bowiem użyć jako maczugi w wojnie plemion, a tych z IPN już się nie da.

Niezależnie od tego, co zostanie ujawnione przez IPN, czy będzie to prawdziwe, czy nie, czy będzie dotyczyło polityków wciąż aktywnych, czy tylko tych z pierwszej połowy lat 90., w naszej wojnie plemion niczego to nie zmieni.

Zobacz: Rafał Ziemkiewicz OSTRO o Lechu Wałęsie: mam nadzieję, że Matka Boska mu da po mordzie teraz [WIDEO]