Sprawa tajnych akt, które zostały zabezpieczone w domu generała Czesława Kiszczaka, od samego początku stała się tematem numer jeden w Polsce. Podczas czwartkowej konferencji prasowej, szef IPN Łukasz Kamiński stwierdził, że dokumenty są autentyczne, ale musi je jeszcze zbadać grafolog. - Na stronie IPN opublikowano także komunikat związany z konferencją, która odbyła się 18 lutego. - W teczce personalnej znajduje się 90 kart dokumentów. Teczka jest w oryginalnych okładkach. W teczce personalnej, podzielonej na dwie części, znajdują się dwa spisy zawartości dokumentów. Opisy zawartości odpowiadają stanowi faktycznemu dokumentów znajdujących się w teczce. W teczce personalnej znajduje się koperta, a w niej odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa podpisane: Lech Wałęsa „Bolek”. Wśród dokumentów znajdujących się w tej teczce są również m.in. odręczne, podpisane pseudonimem „Bolek”, pokwitowania odbioru pieniędzy - czytamy na stronie IPN.
Zobacz: Wałęsa zabrał głos w sprawie dokumentów Kiszczaka! ,,Zwycięzców się nie sądzi"?
Do sprawy znalezienia akt związanych z TW Bolek postanowił się odnieść Rafał Ziemkiewicz, który 18 lutego był gościem w programie TVP Info. Publicysta Do Rzeczy ocenił, że wiarygodność Lecha Wałęsy jest obecnie zerowa. - Mam nadzieję, że Matka Boska mu da po mordzie teraz za to wielokrotne krzywoprzysięstwo - ocenił dziennikarz. - Jeżeli się dzisiaj wie, że prawdopodobnie kopie tych dokumentów – bo jest taki ślad NRD-owski – więc można podejrzewać, że w wielu zachowaniach, nie tylko krajowych, zachowanie Lecha Wałęsy zgodne z oczekiwaniami Moskwy, mogło być wywołane szantażem, że te teczki wyjdą na światło dzienne - dodał Rafał Ziemkiewicz.
Najgorsze jest , że przez 26 lat Kiszczak sobie trzymał prywatne archiwum w domu, a państwo polskie bało się mu je zabrać. To kompromitacja.
— Stanisław Janecki (@St_Janecki) luty 18, 2016
Czołówki zagranicznych depesz w sprawie LW przygnębiające. O to nam chodzi?
— Kasia KolendaZaleska (@KolendaK) luty 18, 2016