Z narzekania na 500 plus przebijają też zdumiewające mnie nienawiść i pogarda dla ubogich. Co więcej, te głosy padają zazwyczaj ze strony tych, którzy w każdej innej sytuacji szczycą się pokładami własnej tolerancji. W kraju, w którym nie ma mniejszości, łatwo jest mieć gębę pełną frazesów o potępianiu rasizmu i nacjonalizmu. Bardzo fajnie udawać tolerancyjnego, pochylającego się z troską nad uchodźcami. Tyle że w Polsce społeczną funkcję mniejszości pełnią ubodzy. W tym do niedawna także wielodzietne rodziny. Czyli ci, wobec których cała ta tolerancja zamienia się w erupcję takiej nienawiści, że niejeden rasista stojący naprzeciwko Araba by pozazdrościł.
Wielu ludzi uważa, że okazywanie swojej wyższości wobec ubogich jest czymś, co podkreśla ich elitarność. Sugerują, że kiedy tylko ubodzy staną się nieco mniej ubodzy, to na pewno się rozpiją albo przestanie im chcieć się robić. Sugerowali to politycy PO (w weekend Joanna Mucha), Nowoczesnej, feministki, a także wielu dziennikarzy.
Słucham podobnych rzeczy i myślę sobie, że ci narzekający mają szczęście, że rządzi Kaczyński, a nie np. ktoś taki jak ja. Po wysłuchaniu ich lamentów skorygowałbym projekt 500 plus tak, że zacząłby się nazywać "1000 plus". I zrobiłbym to kosztem wszystkich tych egoistycznych, bezdzietnych singli, zainteresowanych własną wygodą i niczym więcej. Wszystkich, do których nie dociera, jak istotny jest dla nas kształt piramidy wieku.
Mówicie, że ktoś rzucił pracę, bo 500 plus? Zadajcie sobie pytanie, cóż to musiała być za praca, w jakich warunkach, skoro opłacało się ją rzucić dla 500 zł! Mówicie, że projekt szkodzi kobietom? To ruszcie raz w życiu tyłki poza granice dużych miast i spotkajcie się z tymi matkami, które samotnie wychowują kilkoro dzieci. A zwłaszcza takimi, które dopiero dzięki 500 plus mogły się uwolnić ze związków z pijącymi lub bijącymi mężami, od których były ekonomicznie uzależnione.
Zabawne, że wolność, o której tyle gadałyście, dał im PiS. W tym samym czasie, kiedy wy bredziłyście o "zwiększeniu liczby kobiet w zarządach firm".
Zobacz też: Dr Andrzej Sadowski: Koszt zmian przekroczyłby zyski