mirosław skowron

i

Autor: "Super Express"

Mirosław Skowron: Afera, której może nie być

2015-06-15 4:00

Kto wie, czy za ileś lat afera taśmowa nie okaże się najważniejszą aferą polityczną III RP. Może obok afery Rywina. Zrozumieli to nawet ci, do których przez wiele lat nic nie docierało - politycy rządzącej Platformy Obywatelskiej. Przez wiele miesięcy premier Ewa Kopacz i jej ministrowie podkreślali, że nie ma tu żadnego skandalu. Jedynym problemem było dla nich to, że kogoś nagrano, a nie to, co na taśmach wygadywał. Premier Kopacz zmitygowała się dopiero po wyborczym laniu i w obawie przed kolejnym.

Ci dziennikarze, którzy w otwarty sposób kibicują Platformie, widzą jednak, że lanie jest nieuchronne, a mocno spóźnione i nieszczere przeprosiny niczego nie zmienią. Przeprosiny skierowane zresztą tylko do wyborców PO. Jak rozumiem ci, którzy głosowali na inne partie, w dalszym ciągu na przeprosiny nie zasługują jako ciemnota odsuwająca demokratyczne siły od władzy.

Pojawił się też nowy front walki wyborczej sugerujący, że skoro Platforma na jakiejś aferze traci, to za aferą stoją "na pewno, choć może niekoniecznie w bezpośredni sposób" politycy PiS. I w ogóle te ośmiorniczki to jest 28 zł za kilo, więc nie ma sprawy.

Podziwiam rozpaczliwą pomysłowość, ale mam wrażenie, że im bardziej front "obrońców demokracji" idzie w paranoję, tym bardziej Platforma zbliża się do progu wyborczego. A chyba nie o to chodziło...

W całej tej aferze jest jednak jeden bardzo niepokojący wątek, o którym "Super Express" informował cały miniony tydzień. Informujemy też dziś na str. 6. Cała ta afera może nie zostać wyjaśniona albo może posłużyć do politycznych i biznesowych rozgrywek dzięki możliwości wpływania na kluczowych świadków. Takich jak były kelner restauracji Sowa i Przyjaciele Łukasz N. Kelner, który pojawia się i pracuje w knajpie przy krakowskim rynku, choć do zakończenia śledztwa jeszcze daleko.

Przy najbardziej duperelnych sprawach słyszymy o konieczności chronienia świadków, a tym bardziej podejrzanych czy oskarżonych. Po to żeby nie dochodziło do mataczenia, wpływania na treść zeznań. Żeby prawda nie ucierpiała. Mam dziwne przekonanie, że w tym wypadku chętnych do mataczenia byłoby wielu.

Co ciekawe, nie ma tu winy policji czy prokuratury. Łukasz N. jest zgodnie z prawem człowiekiem wolnym i prokuratura albo policja nie są w stanie mu niczego zakazać lub nakazać.

Prokuratura i policja nie mogą. Ktoś z naprawdę dużymi wpływami i pieniędzmi może jak najbardziej. I może się okazać, że im bliżej wyborów, tym ta afera rozmywa (albo wyostrza) się coraz bardziej. Zgodnie z życzeniem tych, którzy na Łukasza N. byli w stanie wpłynąć.

Zobacz: Afera taśmowa. Upadek kelnera od podsłuchów

Nasi Partnerzy polecają