Mirosław Skowron: Zachód najlepszym sojusznikiem Putina?

2014-03-28 3:00

Raport wywiadu USA i opinie części analityków wskazują, że Rosja może mieć ochotę na rajd w głąb albo zajęcie kolejnej części Ukrainy. Inni analitycy przekonują, że niemożliwe, że to demonstracja siły. Może i niemożliwe, choć jeszcze kilka godzin przed ogłoszeniem anschlussu Krymu przez Putina całe zastępy analityków przekonywały, że się na to nie zdecyduje.

Od początku inwazji na Ukrainę Putin słyszy z Zachodu, że będą sankcje, ale przecież nikt nie będzie toczył z Rosją wojny o Krym albo o Ukrainę. Hm, skoro nie będzie toczył... To dlaczego niby miałby nie wkroczyć? Choćby po to, żeby mieć ofertę przetargową?

Mam jednak coraz większe obawy, że kolejne najgroźniejsze posunięcia dla Ukrainy grożą jej jednak nie ze strony Putina, ale... Zachodu. I nie chodzi tylko o zachęcanie Rosji: wkroczcie, przecież o Ukrainę nikt wojny nie wypowie.

Zobacz: Dr Marek Kochan: Tusk mniej skuteczny od Kaczyńskiego

Chodzi o propozycję reform Międzynarodowego Funduszu Walutowego (np. szybkie urynkowienie cen gazu, ale nie tylko). Ze strony wielu ludzi z zachodniej Europy słyszałem co prawda, że mają świadomość, że Ukraińcy "są znacznie mniej przygotowani na terapię szokową niż Polacy", więc będą ostrożniejsi. Że Polacy w 1989 roku to było co innego.

Otóż to było co innego w niewielkim stopniu. Jeżeli MFW z doświadczeń III RP nauczyło się tyle, że Polacy byli na to przygotowani, to powinniśmy za rok-dwa spodziewać się na Ukrainie gigantycznych, antyzachodnich demonstracji. I nadziei na powrót kogoś w rodzaju Janukowycza.

Polacy byli lepiej przygotowani? To jakim cudem już po czterech latach od upadku komuny zaczęli do tego PRL tęsknić? Otóż dlatego, że MFW wprowadzał wiele reform kompletnie bez wyczucia kraju, w którym je realizuje.

Czegoś w rodzaju PRL nie przywrócono w dużej mierze dlatego, że SLD obiecujące powrót do dawnych czasów po prostu orżnęło własnych wyborców. Jej działaczom wcale się do dawnych czasów nie tęskniło, oni zdążyli wygodnie usadzić się w nowych. Pamiętam jednak tamte wiece i wystąpienia, na których np. Aleksander Kwaśniewski (dziś obrońca dokonań III RP) wskazywał na odrapane budynki i mówił: "patrzcie, PRL potrafiła te bloki zbudować, a III RP nie chce nawet ich pomalować". Pytanie, czy ludzie, którzy obiecają powrót dawnego porządku na Ukrainie, też będą tylko udawać?