Mirosław Skowron: Wolność słowa dla wybranych?

2014-01-30 3:00

Krajowa Rada zwróciła uwagę o. Tadeuszowi Rydzykowi na to, co można, a czego nie można głosić w mediach. I pojawia się pytanie, czy o. Rydzyk naprawdę nie ma prawa do publicznego głoszenia poglądu, że homoseksualizm to choroba?

Niby dlaczego? WBiblii jest wiele bardziej ostrych cytatów na temat homoseksualistów, ale zakaz jej publikacji uznalibyśmy za idiotyzm. Podobnie jak zakaz cytowania przez rabinów w synagogach fragmentów Pisma, w których homoseksualiści też nie są stawiani w dobrym świetle...

W dyskusji na temat wolności słowa i zgromadzeń często przytaczany jest przykład Aryeha Neiera, szefa Amerykańskiego Stowarzyszenia Praw Obywatelskich (ACLU), działacza praw człowieka. Neier, żydowski adwokat, niedoszła ofiara Holocaustu (uciekł z Niemiec wraz z rodziną w 1939 roku). W 1977 roku stanął w obronie prawa... neonazistów do zorganizowania marszu i demonstracji w jednym z amerykańskich miasteczek.

Zachowanie Neiera wzbudziło na początku szok i protesty środowisk żydowskich i lewicowych. Z czasem zaczęli jednak rozumieć, o co mu chodziło.

Neier w mowach przed sądem i w książce "Broniąc mojego wroga" podkreślał, że choć, delikatnie mówiąc, nie zgadza się z neonazistami, to wolność słowa i zgromadzeń pojmuje jako wolność także do słów, które uważa za głupie i szkodliwe.

Zobacz: Mirosław Skowron: Protasiewicz przed orkiestrą

Amerykańskie podejście do wolności wypowiedzi (sąd w procesie dotyczącym manifestacji neonazistów przyznał rację broniącemu ich Neierowi) jest mi znacznie bliższe niż głupie pomysły ustaw o "mowie nienawiści". Albo pokutujące jeszcze w wielu krajach Europy (w tym niestety w Polsce) barbarzyńskie prawo do sadzania kogoś w więzieniu za słowo, a nawet za krytykę polityków.

Wydawałoby się, że granica między tym, co powinno być uważane za dopuszczalną wolność słowa, a przestępstwem jest dość łatwo wyczuwalna. W granicach wolności słowa powinno być dopuszczalne stwierdzenie, że "homoseksualizm to choroba" albo że "wiara w Boga to choroba albo naiwność". Przestępstwem może być stanięcie na czele manifestacji i ogłoszenie "idziemy po was", katolicy, homoseksualiści czy inni, którzy są aktualnie w modzie.

Prawo do swobodnego głoszenia poglądów jest zawsze bezpieczniejsze niż sytuacja, w której granice tego, co mówić wolno, a czego nie, zaczynają wyznaczać politycy według swojego widzimisię. Niezależnie od tego, czy są to politycy w drogich garniturach posłów, członków Krajowej Rady czy też politycy w mundurach NSDAP bądź płaszczach bolszewickich komisarzy.