Pamiętają państwo korowód polityków PO, którzy przez kilka tygodni powtarzali w mediach, że matki pierwszego kwartału nie mogą być objęte rocznym płatnym urlopem? Jeden przez drugiego przekonywali z mądrymi minami, że to niemożliwe, bo "w budżecie po prostu nie ma na to pieniędzy", a poza tym "jakąś datę trzeba wybrać i zawsze będzie ktoś pokrzywdzony".
Po czym Donald Tusk zrobił z nich idiotów, gdyż okazało się, że pieniądze są i jak najbardziej można wybrać inną datę. Wśród postaci wygłaszających z mądrą miną opinie o "braku w budżecie" i "jakiejś dacie" był także Jacek Protasiewicz. Po chwili sam musiał sobie zaprzeczać.
Minęło kilka miesięcy i sytuacja się powtórzyła. Wizytę na Majdanie w Kijowie złożył Jarosław Kaczyński, lider PiS. Dopóki premier Donald Tusk nie powiedział swoim posłom, co mają na ten temat myśleć, większość z nich zareagowała odruchowo. Był wśród nich także Jacek Protasiewicz. "Wizyta Kaczyńskiego na Ukrainie to gest wyłącznie propagandowy" - głosił europoseł PO.
Przeczytaj też: Mirosław Skowron: Gdzie bywać, gdzie się wpraszać
Po chwili wyjazd Kaczyńskiego do Kijowa pochwalił premier Tusk. Politycy PO, tak jak w poprzednim przypadku, znów bez mrugnięcia okiem musieli sobie zaprzeczać. Wśród nich, a jakże, poseł Protasiewicz. Co mówił o "wyłącznie propagandowej" wizycie Kaczyńskiego, gdy premier powiedział mu już, co ma myśleć? Otóż mówił: "Byliśmy tutaj wspólnie na Majdanie - przedstawiciele PO i PiS - wspólnie występowaliśmy. ( ) Ale byliśmy razem i mówiliśmy - przedstawiciele władzy i opozycji - jednym głosem".
Nie wiem, czy premier Tusk zdążył się już wypowiedzieć na temat ostatniej wizyty posłów PiS w Kijowie. Zdążył się jednak wypowiedzieć poseł Protasiewicz. "Bóg ich pokarze - grzmiał europoseł PO. - (...) To, jak się zachowują, jest nieodpowiedzialne. ( ) To może skończyć się czołgami na ulicach Kijowa".
Panie pośle, życzę panu, żeby chcąc wyskoczyć przed orkiestrę, nieco bardziej wyczuwał pan, co ta orkiestra może za chwilę zagrać. W przeciwnym razie nazwisko Protasiewicz będzie zapamiętane wyłącznie jako cyngiel Tuska, który miał na Dolnym Śląsku wykończyć Schetynę. W dodatku w atmosferze handlu stanowiskami w KGHM i innych firmach, za które kupować miano głosy na lokalnym zlocie PO...