Dwie równie piękne biografie, a jakże odmienne dzisiejsze ich zwieńczanie. Jan Rulewski i Bogdan Borusewicz przez lata 70. i 80. udowadniali, że potrafią ryzykować swoje zdrowie, wolność i życie dla ogółu, dla lepszej przyszłości Polski. Obaj trafiali za to do więzień, byli bici, prześladowani. Ich nazwiska stały się symbolami najnowszej polskiej historii. Co zostało z tych życiorysów i wierności samemu sobie dziś?
Wygląda to niestety bardzo różnie. Choć obydwaj są teoretycznie senatorami tej samej partii politycznej. Jan Rulewski nieustannie walczy. W dzisiejszym numerze "Super Expressu" (str. 6) opisujemy jego walkę o prawo dla schorowanych, starszych ludzi do tego, żeby mogli za symboliczną złotówkę wykupić sobie leki. Walczy nie z przeciwnikiem z drugiej strony sceny politycznej. Walczy ze swoimi, uważając, że się mylą i powinni zmienić zdanie. To nie pierwszy taki przypadek. Rulewski walczył też m.in. z odbieraniem dzieci rodzicom, których uznano za zbyt ubogich, by je wychowywali. Walczył przeciwko decyzji rządu odbierającej opiekunom niepełnosprawnych zasiłek itd. Można powiedzieć, że w dawnym, solidarnościowym stylu walczy o to, czemu był wierny w latach 80.
Zadałem sobie trud i przeszukałem media, chcąc znaleźć coś, o co walczył w ostatnich latach Bogdan Borusewicz. Znalazłem dwie sprawy. Za pierwszym razem walczył z dziennikarzami o to, żeby pozwolili mu zachować 50 000 zł nagrody, którą sam sobie przyznał i wypłacił. Za drugim razem walczył, też z dziennikarzami, o to, żeby uznali jego prawo do latania niemal co weekend z Warszawy do Trójmiasta na koszt podatnika (92 loty miały kosztować Polaków ponad 400 000 zł). Walcząc o swoje, Borusewicz wygrażał też mediom, że to nie dziennikarze będą go uczyć moralności. W sprawie leków za złotówkę nie wygrażał nikomu. W sprawie odbierania dzieci ubogim rodzicom i zasiłków opiekunom niepełnosprawnych też taki waleczny nie był. Wszystko to sprawia przykre wrażenie odkuwania się na Rzeczpospolitej za stracone, młode lata, które musiał poświęcić na coś innego niż zwiedzanie świata i zarabianie pieniędzy.
Perfect śpiewał kiedyś: "Hej prorocy moi z gniewnych lat, obrastacie w tłuszcz". Patrząc na Jana Rulewskiego, na szczęście nie wszyscy. Patrząc na Bogdana Borusewicza, można odnieść wrażenie, że obrasta w coś znacznie gorszego.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail