Mirosław Skowron: Burdel w głowie, Majdan w Warszawie

2016-03-12 3:00

Grzegorz Schetyna odpoczął już po pamiętnej ucieczce ze studia TVN i uznał, że czas znów zagrać w mediach rolę charyzmatycznego wodza opozycji. Po kolejnej odsłonie konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego w rozmowie z Konradem Piaseckim w RMF lider Platformy stwierdził: "To wszystko będzie nas prowadzić na ulice. A jeśli przeniesiemy wszystkie aktywności na ulice, to będziemy mogli powiedzieć o Majdanie w Warszawie. Może to doprowadzić do tego, czego jeszcze w Polsce nie widzieliśmy".

Dociskany, czy naprawdę marzy mu się ten Majdan i czy taki pomysł zalągł się w jego głowie, nie powiedział, że nie...

"Majdan w Warszawie"? Naprawdę?! Przepraszam bardzo, ale do porównywania obecnej sytuacji w Polsce z tą, która miała miejsce za rządów Janukowycza na Ukrainie, trzeba mieć burdel w głowie.

Pomijam tu wariatów, którzy porównują Polskę do III Rzeszy i Rosji Sowieckiej. O "Majdanie w Warszawie" rozmarzył się jednak nie histeryzujący publicysta, ale lider największej partii opozycyjnej. Ktoś, kto był sprawnym szefem MSW, sprawnym marszałkiem Sejmu. I co gorsza, jeszcze przed chwilą ministrem spraw zagranicznych.

"Majdan w Warszawie"? Z powodu sporu konstytucyjnego? Z powodu zastąpienia na różnych stanowiskach kumpli Schetyny kumplami Kaczyńskiego? A może z powodu odwołania Kraśki i Tadli z TVP? Z powodu przywrócenia "Teleranka" i "Pegaza"? Czemu nie, w końcu PO też może to sprzedać jako "powrót do czasów PRL-u".

Czytaj: Mirosław Skowron: Sekta Wałęsy zawsze dziewicy

Zastanawiam się, dlaczego pan Schetyna rozmarzył się o polskiej wersji rewolty, która na Ukrainie zakończyła się śmiercią 100 osób? Czy nie wie, jak wyglądała przed Majdanem ukraińska rzeczywistość, która do niego doprowadziła? Nie wie o aresztowaniach i procesach karnych liderów opozycji? Nie wie o gigantycznych majątkach stworzonych przez samego prezydenta i ludzi z jego klanu, kilku klanów zaprzyjaźnionych i wielu innych wydarzeniach?

Jeżeli Schetyna widzi te sytuacje naprawdę jako zbliżone, to wyjścia są dwa. Pierwsze: Schetyna nie ma zielonego pojęcia, o czym gada i w roli szefa MSZ mieliśmy kogoś skrajnie niekompetentnego. Jeżeli nie wie, to szkoda, że nie zasięgnął informacji choćby w Ośrodku Studiów Wschodnich. Pracują tam ludzie, którzy co prawda zarabiają kilkakrotnie mniej od Schetyny, ale dysponują kilkakrotnie większą wiedzą od niego.

Wyjście drugie: lider PO świadomie fałszuje rzeczywistość, żeby podgrzewać nastroje. I nie wiem co gorsze.

Grzegorz Schetyna lubi powtarzać ostatnio, że będzie "opozycją totalną". Opozycja lubi dziś porównania ad Hitlerum, więc też pójdę tym śladem. Był już w historii taki facet, któremu zamarzyła się totalna wojna. Słabo mu to wyszło.