Barbara Nowacka , minister edukacji

i

Autor: JACEK DOMINSKI/REPORTER

Wywiad "SE" z szefową MEN

Ministra edukacji Barbara Nowacka o podwyżkach dla nauczycieli, lekturach szkolnych i zmianach w resorcie: Odbudujemy jakość polskiej szkoły

2024-02-12 5:20

Prace domowe przestaną być obowiązkowe, co spotyka się ze sprzeciwem PiS. - Szkoła jest od tego, aby dziecko się uczyło. W domu może utrwalać wiedzę. Robimy na razie pierwszy krok, będą też zmiany w podstawie programowej, aby nie było wielu rzeczy, których nie zdąży się zrobić na lekcji. Chodzi o to, aby nauczyciele mieli czas dla uczniów - zaznacza ministra edukacji narodowej Barbara Nowacka w rozmowie z "Super Expressem".

 „Super Express”: – Kiedy widziała pani obrazki spod Sejmu, gdzie Wąsik i Kamiński próbowali dostać się do środka szturmując z posłami PiS parlament, to co sobie pani myślała?

Barbara Nowacka: – Ciężko jest PiS-owi zmierzyć się z rzeczywistością, z przegranymi wyborami i z wyrokami sądów. Panowie Kamiński i Wąsik nie są posłami. Nawet sondaże sprzed kilku dni pokazują, że większość wyborców, także PiS, nie jest zadowolonych, z tego, że zostali uniewinnieni. Wśród posłów PiS jest też niezadowolenie z tego powodu, bo w Sejmie mówi się, że obaj panowie zajmowali się inwigilacją polityków swojej partii. Mały jest więc wśród polityków PiS entuzjazm do bronienia ludzi, którzy po pierwsze popełnili przestępstwa, po drugie nie są posłami, a po trzecie ich samych inwigilowano.

– Prezes Kaczyński mówi, że dostał od Straży Marszałkowskiej pismo marszałka, który zabronił wpuszczać posłów. Zapowiedział więc działania procesowe przeciwko marszałkowi Hołowni.

- Wielu posłów PiS brało udział w posiedzeniu Sejmu. Oczywiście nie-posłów to nie dotyczy, więc nie można żyć w świecie równoległym, gdy się uważa, że ktoś jest posłem, a później może będzie np. Napoleonem.

– Wspomniała pani możliwą inwigilację części posłów PiS przez pisowskie służby. Jeśli to się potwierdzi i takie wnioski popłyną z prac komisji ds. Pegasusa, to o czym by to świadczyło?

– O wielkim zepsuciu moralnym tamtej władzy. To też nie byłoby wielkie zaskoczenie. Kiedy odchodzili z rządu ludzie Gowina, to wielokrotnie mieliśmy od nich informacje - mówił o tym np. poseł Michał Wypij, że były naciski, szantaże, wymuszania i szantażowanie. Czy była inwigilacja Pegasusem albo czymś innym? Na pewno wiemy, że środowisko to było wewnętrznie zdemoralizowane, rozsypujące się i jedynymi mechanizmami do przetrzymania koalicji było użycie aparatu państwa wobec kolegów i koleżanek.

– Prowadzi pani porządki po ministrze Przemysławie Czarnku, czyli swoim poprzedniku w resorcie edukacji? Na jakim etapie są prace audytowe?

- Prowadzimy je od pierwszego dnia. Zarządziliśmy audyty, wnosimy o kontrole. Przecież to w resorcie edukacji była słynna „Willa plus”. Trwają audyty, na ich wnioski trzeba jeszcze zaczekać. Ta sprawa była jedną z najpoważniejszych. Pieniądze z budżetu edukacji poszły na wille dla kolegów. Polska edukacja potrzebuje pieniędzy, a po przekazaniu środków do organizacji okazało się, że w jednej z tych willi ktoś mieszka, a w innej nic się nie dzieje. Instytut Badań Edukacyjnych wynajmował duże powierzchnie w Warszawie, a wewnątrz nie działo się nic.

Politolożka z UW: Nawet komuniści nie oddawali władzy w taki sposób jak PiS

– Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer mówiła na konferencji, że w Instytucie Badań Edukacyjnych na projekty informatyczne wydano 40 mln zł, a wszystkie programy nad którymi pracowała ta instytucja nie działają, albo nie zadziałały w pełnym zakresie.

– Ponad 40 mln zostało wydanych praktycznie bez sensu, jak się okazuje, bo nie ma z tego żadnego pożytku. Co nam zostało? Lokal na Nowogrodzkiej kupiony za ciężkie pieniądze, w którym nie został nikt z większość ludzi pracujących przy bardzo wielu projektach. Nie ma żadnego efektu namacalnego ich pracy. Po co więc wydawano tak duże pieniądze? Dochodzimy do tego.

– Dlaczego polska szkoła ma obyć się bez prac domowych?

– Szkoła potrzebuje zmian. Pierwszym krokiem jest odejście od prac domowych. Dzieci, szczególnie w podstawówkach, które i tak mają przeładowane programy, pracują dodatkowo, wykonując pace domowe. Zapewne wiele za nich wykonują rodzice, ale nie każdy rodzic jest na poziomie nauczycielki z chemii czy fizyki, a poza tym takie prace zawsze budzą napięcia i stresy. Z kolei rodzie, którzy są zamożni płacą za korepetycje. Szkoła jest od tego, aby dziecko się uczyło. W domu może utrwalać wiedzę. Robimy na razie pierwszy krok, będą też zmiany w podstawie programowej, aby nie było wielu rzeczy, których nie zdąży się zrobić na lekcji. Chodzi o to, aby nauczyciele mieli czas dla uczniów.

– Nauczyciele mówią, że tego czasu nie mają, bo są przeładowani biurokracją. Co można zrobić?

- Wielu nauczycieli, tych innowatorskich, którzy od prac domowych dawno odeszli, wskazywało, że to absurdalne, bo dziś sztuczna inteligencja jest powszechne dostępna, dzieciaki już w podstawówce wysyłają swoje zadania matematyczne do ChataGPT. Nauczyciel później sprawdza prace wykonane przez sztuczną inteligencję. Nauczyciel musi mieć czas na pracę z dzieckiem, aby dać mu szansę nauczyć się oraz zrozumieć. Nauczycieli mamy świetnych i trzeba się przyjrzeć, czy mają oni czas i kompetencje i jak można te kompetencje poprawić. Chodzi o dobre kursy, a nie kursy, które nie mają sensu. Wszędzie wprowadzamy zmiany, które sprawią, że za dwa, trzy lata Polska będzie dla edukacji dobrym miejscem. To jest proces, bo obiecaliśmy, że nie będzie rewolucji.

– Jak zamierza pani wdrożyć odejście od biurokracji?

- Będziemy współpracować z nauczycielami, minister nie powinien decydować, które dokumenty usuwamy. Potrzebne są spotkania z dyrektorami i z kuratorami, którzy mają pomagać nauczycielom, a nie tylko karać. Proszę sobie wyobrazić, że za rządów PiS w jednym kuratorium kontrole doraźne, takie, gdy trzeba od razu zainterweniować, planowano z wyprzedzeniem półrocznym. To znaczy, że traktowano kontrole jako narzędzie represji i opresji. A kuratorzy mają pomagać!

– PiS bije na alarm, że bez prac domowych dzieci będą gorzej wyedukowane.

- Nieprawda. Będzie więcej czasu na rozmowę nauczyciela z dziećmi. My nie zabraniamy prac domowych, tylko nie chcemy oceniać tych prac i oceniać ich braku u ucznia. Ale też mówimy o zmianach programowych, aby był czas na przerobienie materiały. Trzeba też zadbać o dobrostan dzieci, o ich siłę do nauki. One wracają ok. godziny 15-16, a późnej przez kilka godzin odrabiają lekcje. A one muszą mieć czas na pasje, czytanie, zajęcia dodatkowe, na odpoczynek.

– Jarosław Kaczyński stwierdził, że władzy chodzi o to, aby na świat przychodzili ludzie, którzy będą parobkami dla Niemców.

– „Kamiński i Wąsik są posłami”. To mniej więcej ten sam poziom urojeń PiS. My odbudujemy jakość polskiej szkoły. PiS zlikwidował gimnazja, co zachwiało szansami dla dzieci, aby trafić do innych szkół, czasami lepszych, z nowymi nauczycielami. Przypominam, że to PiS uderzył w prestiż nauczycieli, tworzył hejt burząc prestiż zawodu. My próbujemy zatrzymać nauczycieli w zawodzie wyższymi wynagrodzeniami. Chcemy, aby Polska była nowoczesna. Prezes Kaczyński dawno nie był w szkole. Politycy, którzy wypowiadają się o edukacji nie mają styczności z programami ,które dzieciaki muszą realizować i nie widzą wyzwań współczesnego świata. Młodzież dziś ma te same programy, których uczyli się ich rodzice - plus nową wiedzę. To trzeba dostosować do współczesnego świata i rozwoju technologii.

– Czy wszyscy nauczyciele zobaczą w marcu na swoich kontach podwyżki wypłat?

– Część zobaczy, natomiast przez to, że rząd został powołany dwa miesiące później niż powinien być powołany, to później mogliśmy zająć się pracami nad budżetem. Pan prezydent następnie zawetował ustawę okołobudżetową, więc później mogliśmy uruchomić finansowanie.

– Czyli podwyżki będą opóźnione?

- Będą w marcu lub w kwietniu. Zresztą rozmawiamy z samorządami, one zrobią wszystko, aby pieniądze przyszły jak najwcześniej, ale muszą porozumieć się ze związkowcami. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Zakładamy że większość nauczycieli otrzyma podwyżki w kwietniu albo już w marcu. Jeśli ktoś nie dostanie, to niestety dlatego, że pan prezydent zawetował ustawę. Natomiast jedno obiecujemy: będzie wyrównanie od 1 stycznia, kiedykolwiek by te pieniądze nie przyszły. Nauczycielom te podwyżki po prostu są potrzebne.

– Ile dostanie nauczyciel dyplomowany?

– Bardzo trudno odpowiedzieć. Najprościej założyć, że 30 proc. więcej i nie mniej niż 1500 zł brutto, to jest ponad 2100 zł przeciętnie, według wynagrodzenia liczonego dla nauczycieli dyplomowanych, ale ich wynagrodzenie zależy od wysługi lat czy dodatków.

Mocne oskarżenia rolniczki pod adresem Kołodziejczaka: "Do głowy mi nie przyszło, że może mnie coś takiego spotkać"

– Program „Cyfrowy uczeń” zastąpi „Laptop dla ucznia”. Nie ma pieniędzy na laptopy dla czwartoklasistów?

- Tych pieniędzy nie było. PiS zrobiło kiełbasę wyborczą, twierdząc, że laptopy, które dostarczają uczniom, są kupowane za środki z KPO. Tak nie było. To było prefinansowane. Wiedzieli, że Komisja Europejska ma wątpliwości co do tej formuły, z prostej przyczyny. Oni nie przygotowali żadnej strategii cyfryzacji polskiej edukacji. Napisano na chybcika program, który wytłumaczył, dlaczego rozdaje się laptopy. Większość z nich nie jest przynoszona do szkoły. Dla 10-letnich dzieci noszenie komputerów byłoby uciążliwe. Pracujemy nad tym, aby dzieci nie były poszkodowane i żeby KE uwzględniła potrzeby polskiej edukacji. Rozdawać laptopów bez przygotowania nie możemy i nie chcemy robić.

– Co będzie w zamian? Tablety?

- Musimy przygotować dobrą strategię i ona wskaże, co to będzie. Najbardziej powtarzającym pomysłem są tablety. Kiedy pracowaliśmy nad tym projektem w Sejmie, wielokrotnie zgłaszaliśmy zastrzeżenia do laptopów. Do tego zadawaliśmy pytanie o transparentność zakupu tego sprzętu.

- Czy planuje pani zmiany na liście lektur?

- Minister nie może sobie tak planować, natomiast pracuje zespól ekspercki, który zajmuje się też uszczupleniem podstawy programowej z języka polskiego. I również przyglądają się liście lektur. Na liście lektur nie ma żadnej książki, która powstała w XXI wieku. Warto się zastanowić nad tym, że jak chcemy mieć młodzież z wiedzą, otwartą na świat, to muszą też czytać literaturę współczesną.

- Czy jest taka książka, którą pani chciałaby wrzucić na listę lektur?

- Brakuje współczesnej literatury. Nie ma np. współczesnych książek Olgi Tokarczuk.

Wieczorny Express Barbara Nowacka
Sonda
Czy religia w szkołach powinna być ograniczona?
Listen on Spreaker.