Po Białymstoku, Krakowie, Łodzi, Bytowie i Sosnowcu w kolejnych miastach rezydenci odmawiają dodatkowych dyżurów. Pacjentów nie ma kto leczyć! Na skutki nie trzeba długo czekać. Od wczoraj szpital w Giżycku (woj. warmińsko-mazurskie) nie ma pediatrii. Oddział został zamknięty, bo brakuje lekarzy. - To skandal - mówi nam pani Katarzyna, matka czteroletniego Kacperka. Najbliższy szpital jest w Kętrzynie, 40 kilometrów stąd, a w przypadku ratowania życia liczy się każda sekunda. - Nie wyobrażam sobie codziennie dojeżdżać do Kętrzyna czy Ełku, to ogromne utrudnienie. Na pierwszym miejscu musi być dobro pacjenta - dodaje pani Marta.
W ślady szpitala w Giżycku idą następne. W placówce w Oleśnie zamknięto oddział wewnętrzny, a w Kluczborku szpital zamierza zlikwidować internę od lutego. To oznacza kolejne dramaty! Oddział wewnętrzny często pełni rolę placówki geriatrycznej, a po likwidacji interny w dwóch powiatach najbliższy taki oddział pacjenci będą mieli w Opolu. Z powodu braku lekarzy Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku wstrzymał planowe operacje. Szpital prosi o kontakt rodziców dzieci, które mają wyznaczony termin operacji, bo zabiegi nie odbędą się. Jednak minister zdrowia nie chce uderzyć się w piersi, a o działania zagrażające życiu pacjentów oskarża lekarzy. - Protest lekarzy staje się politycznym uderzeniem w rząd - twierdzi Radziwiłł. Podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia zapewniał, że wszystko jest pod kontrolą. Były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (46 l.) zarzucał mu, że nie robi nic, aby zażegnać kryzys. - My też borykaliśmy się z protestami lekarzy. Różnica polega na tym, że my negocjowaliśmy z nimi przez sześć dni, w dzień i noc, i protest udało się zakończyć. Pan z lekarzami nie chce rozmawiać - podkreślał Arłukowicz. PO zapowiedziała, że złoży wniosek o wotum nieufności dla Radziwiłła. Dymisji ministra zdrowia domaga się też Nowoczesna.
Czytaj koniecznie: Szokujący efekt 500 plus. Grozi ubóstwem w rodzinach bez... 500 plus