- Poseł Franciszek Sterczewski, uczestniczący w misji humanitarnej Global Sumud Flotilla do Strefy Gazy, został zatrzymany przez izraelskie siły.
- Zatrzymanie miało miejsce na wodach międzynarodowych, a do sieci trafiło nagranie z posłem proszącym o pomoc, skierowane do polskich władz.
- Polskie MSZ monitoruje sytuację, jednak już wcześniej wiceszef resortu ocenił misję jako "propagandowo-polityczną".
Poseł Koalicji Obywatelskiej, Franciszek Sterczewski, jest znany ze swojej działalności charytatywnej. To jeden z posłów aktywistów, który m.in. już kilka lat temu niósł pomoc osobom na granicy polsko-białoruskiej. Ostatnio zaś zaangażował się w pomoc mieszkańcom Strefy Gazy. Polityk zdecydował się wziąć udział w misji z pomoc humanitarną i wyruszył w ramach akcji Global Sumud Flotilla.
Global Sumud Flotilla składa się z kilkudziesięciu statków, pod koniec września flotylla została zaatakowana przez drony. Wtedy włoska rzeczniczka flotylli przekazała, że przez bezzałogowce trafione zostały jednostki: włoska, angielska i polska. Niedługo po tym zdarzeniu, dokonaniu napraw i uzupełnienia zapasów, Globalna Flotylla Sumud ruszyła dalej.
W środę (1 października) pojawiła się niepokojąca wiadomość o zatrzymaniu części statków przez izraelskie siły. Wiadomo, że zatrzymana została jednostka z posłem Franciszkiem Sterczewskim na pokładzie. - Jeżeli widzicie to wideo, to znaczy, że zostałem porwany przez siły okupacyjne Izraela na międzynarodowych wodach podczas pokojowej misji humanitarnej Global Sumud Flotilla. Gorąca prośba, wstawcie się za mną i moimi towarzyszami u polskich władz. Panie premierze, panie ministrze spraw zagranicznych z całego serca i najprościej jak potrafię, proszę Was, zróbcie wszystko, aby wszyscy członkowie Flotylli z polskiej delegacji wrócili bezpiecznie do domu. Niech żyje wolna Palestyna, niech żyje wolna Polska - nagranie z politykiem, na którym padają takie słowa pojawiło się w sieci. Do sprawy zatrzymania posła i innych obywateli polskich biorących udział w akcji odniosło się MSZ podając, że monitoruje sprawę.
WIĘCEJ: Niepokojące nagranie z posłem Sterczewskim. "Jeżeli widzicie to wideo, tzn. że zostałem porwany"

Sikorski mocno odnosił się do misji ze Sterczewskim
Tymczasem już kilka dni temu przedstawiciele ministerstwa spraw zagranicznych stanowczo odnosili się do całej akcji i brania w niej udziału polskiego parlamentarzysty. Minister Radosław Sikorski 25 września opublikował na portalu X sondę z pytaniem: - Jeśli obywatel RP, nawet poseł, wielokrotnie ostrzegany, udaje się w rejon wojny, to państwo polskie powinno: Pokryć koszty ewakuacji/Odzyskać koszty ewakuacji. Większość biorących udział w sondzie opowiedział się za rozwiązaniem: "Odzyskać koszty ewakuacji".
Jego wpis zauważył wówczas poseł Sterczewski i tak to skomentował: - Jako poseł mam obowiązek być tam, gdzie łamane są prawa człowieka. Ty też Radku, prywatnie pomagałeś Ukrainie i chwała Ci za to. Polacy są solidarni z Palestyną. Liczę, że rząd RP także stanie po stronie tych, którzy chcą zakończyć to ludobójstwo, zamiast wystawiać im rachunki.
Wiceszef MSZ ostro o ewentualnej pomocy posłowi KO
W środę (1 października) o misję został zapytany w radio Zet wiceszef MSZ, Władysław Teofil Bartoszewski. Premier Włoch zaapelowała, by flotylla przerwała misję. Zapytany o to wiceszef MSZ ocenił, że misja powinna zostać przerwana: - To nie jest misja humanitarna, to jest fikcja. Misja propagandowo-polityczna – uważa wiceminister spraw zagranicznych. - Jeśli będziemy mogli dać mu pomoc konsularną, to otrzyma taką, jak każdy pomoc. Jesteśmy w stałym kontakcie z Izraelczykami, ale również z rządami Hiszpanii i Włoch. Hiszpanie mają 60 ludzi na tych kutrach, a Włosi 40 osób. Sam rozmawiałem wczoraj z oboma ambasadorami, którzy mają tam 2 okręty wojenne i one w razie czego udzielą pomocy naszym 3 obywatelom – przyznał Bartoszewski.
Polityk dopytywany o to, czy poseł Franciszek Sterczewski powinien dostać rachunek od polskiego MSZ, odparł: - Jest rzeczą praktykowaną na świecie, że państwa, które udzielają pomocy ludziom, którzy idą tam, gdzie nie powinni, mimo wyraźnych ostrzeżeń państwa, robią to, ale muszą potem za to płacić. Jak dodał, kosztów takich akcji nie powinni ponosić podatnicy.