„Dziś Spółka jest w dobrej kondycji. Dzięki temu został utworzony Fundusz stabilizacyjny. Gromadzone tam pieniądze, zapewnią bezpieczeństwo finansowe spółki gdyby spadły ceny węgla. Pozwolą także na kontynuowanie kluczowych inwestycji. Być może słyszeliście Państwo, że ma być inaczej. Ja zapewniam, że środki z Funduszu mogą być i będą przeznaczone tylko i wyłącznie na rzecz Jastrzębskiej Spółki Węglowej” – oświadcza minister. A związkowcy uważają, że minister chce z prawie 2 mld zł finansować m.in. budowę polskich samochodów elektrycznych.
„W tym miejscu pragnę podkreślić, że wszystkie moje działania są nakierowane na dobro JSW i polskiego górnictwa. Zaplanowany na 24 czerwca wyjazd do Warszawy z żądaniem mego odwołania, za to, że Rada Nadzorcza Spółki odwołała rozrzutnego prezesa JSW, napawa mnie ogromnym smutkiem. Przypomnę tylko, że w okresie jego kadencji dochodziło do nieprzemyślanych wydatków, pochopnych decyzji i braku współpracy z Radą Nadzorczą” – tak Tchórzewski tłumaczy odwołanie z prezesury Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniela Ozona. A związkowcy uważają, że prezes wyleciał dlatego, że był oszczędny i nie chciał dać zgody na naruszenie funduszu stabilizacyjnego.
„Od 2007 roku całą swoją wiedzą i doświadczeniem służę ważnym sprawom górniczym. Uzyskałem od Komisji Europejskiej zgodę na spokojną pracę polskiego górnictwa na następne kilkadziesiąt lat” – podkreśla minister energii w liście opublikowanym na stronie internetowej JSW. A związkowcy w listach do premiera i Jarosława Kaczyńskiego zapomnieli wspomnieć o tych zasługach.
„Chcę zatem zapytać Państwa, czy wybierający się na poniedziałkowy protest w Warszawie mają pełnomocnictwo rodzin górniczych, aby mnie w ten sposób traktować” – zwraca się już nie tylko do samych górników minister Tchórzewski. A związkowcy, oczywiście, nie mają jakichkolwiek pełnomocnictw od swoich żon, matek i ojców. I bez nich wybierają się do Warszawy. Wyprawa może być odwołana, jeśli premier wyznaczy termin spotkania ze związkowcami. Albo odwoła ze stanowiska ministra energii. Sami liderzy związkowi przyznają, że zdymisjonowanie członka tzw. zakonu Porozumienia Centrum nie zależy, by to określić delikatnie, od Mateusza Morawieckiego. W poniedziałek (24 czerwca) pod siedzibą PiS będzie gorąco. Ma być 28 st. C w cieniu.