Zadania dla niego wydają się ściśle zdefiniowane, po pierwsze jako finansowe zaplecze Platformy, którą zawsze w ten albo inny sposób może wspomóc, a po drugie ważniejsze, jako rodzaj harcownika umiejętnie i systematycznie niszczącego wizerunek braci Kaczyńskich. Nawet najbardziej krytyczny obserwator happeningów Janusza Palikota musi przyznać, że jego błazenady charakteryzują się lekkością, błyskotliwością i refleksem, którego na próżno szukać po drugiej stronie sceny politycznej. PiS jest wobec niego wyraźnie bezradny, nie dysponuje nikim, kto mógłby stawić Palikotowi czoła. Kiedyś taką osobą mógł być Kurski, ale został oddelegowany do innych zadań. Riposty innych polityków PiS są spóźnione, pozbawione wdzięku, bon motów i nudne, czyli nieskuteczne. Prawo i Sprawiedliwość nie ma żadnej broni na Palikota i to jest jego wielki sukces. Najważniejsi politycy Platformy wyraźnie zdają sobie sprawę ze skuteczności niesfornego harcownika, dlatego przymykają oczy na jego niewyrafinowane występy. Problem w tym, że Janusz Palikot zaczyna sygnalizować większe ambicje. Chce toczyć bój o przywództwo w partii. A to już nie jego rola. Między harcownikiem a wodzem jest przepaść. Nawet ktoś tak ambitny jak Palikot wydaje się na nią za krótki.
Między harcownikiem a wodzem
2009-04-27
4:15
Pozycja Janusza Palikota w Platformie Obywatelskiej jest ważna i bezpieczna. Ale tylko pod warunkiem, że trzyma się wyznaczonych mu ról.