- Ale w wielu krajach, najbardziej we Francji, ta przepaść istniała od dawna. Francja poniosła integracyjną klęskę.
- Trudno tak jednoznacznie wskazywać klęski i sukcesy integracji w Europie, bo różnie bywało w różnych krajach, a nawet wewnątrz nich...
- We Francji ta przepaść istniała nie tylko między Francuzami a imigrantami, ale nawet między Francuzami i potomkami imigrantów w 3-4 pokoleniu.
- Tak, ale proszę zwrócić uwagę, że Francuzi pomimo zamachów wystrzegają się ostrej retoryki, nawet na portalach społecznościowych. W przeciwieństwie choćby do polskich mediów społecznościowych, w których o imigrantach pisze się o wiele ostrzej.
- To akurat dość powszechne. Z obawą i niechęcią pisze się o tym, co nieznane. Kiedy się pozna, bywa już różnie. Polacy nie znają imigrantów, dla Francuzów to codzienność.
- Tyle że mówimy o reakcjach tuż po zamachu. Mogłyby być dużo bardziej ostre. W polityce integracji jest wiele dylematów, z którymi państwa europejskie do tej pory się nie mierzyły. To np. pytanie, czy imigranci z islamskiego kręgu kulturowego powinni dostosowywać się do oświeceniowych norm kulturowych. Czy też jako Europejczycy powinniśmy akceptować ich normy kulturowe, nawet sprzeczne z naszymi wartościami. Jak w kwestii praw kobiet, symboliki religijnej, ograniczania dziewczynkom przez rodziców lekcji WF itd.
- Odpowiedź chyba jest naturalna: w Europie stosuje się prawo i zasady europejskie.
- Otóż Europa wcale tego nie przepracowała i nie stworzyła takich ram integracji. Decyzja Hollande'a o zamknięciu meczetów, w których szerzą się radykalne hasła, jest drogą w kierunku wymuszania pewnych norm i pokazania, że jesteśmy tylko przeciwko jednemu odłamowi islamu, a nie wszystkim. We Francji szczególnie widoczne jest jednak to, że nie stworzono tam warunków integracji społeczno-ekonomicznej. Podziały kulturowe nakładają się na podziały ekonomiczne. Getta geograficzne nakładają się tam na getta klasowe.
- Francja powinna być przygotowana na imigrację jako kraj bogaty, a zarazem kolonizator. I okazało się, że to nie wychodzi. W takim razie można się spodziewać, że w Polsce integracja nie wyjdzie tym bardziej?
- Polska powinna się jednak przygotować na to, że od czasu, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, imigranci pojawią się także u nas. Oczywiście nie w takich masach jak na Zachodzie, ale jednak będą napływać. Polska nie wydaje się jednak w ogóle na to przygotowana, w urzędach nie ma odpowiedniej liczby osób, które mogłyby pomagać tym ludziom w skutecznej integracji.
- Nie ma pan wrażenia, że polscy politycy po prostu zdają sobie sprawę z tego, że z 7 tysięcy imigrantów 6900 od razu ucieknie do Niemiec i to znów nie będzie nasz problem?
- Niewykluczone. Polska musi mieć jednak świadomość, że ponosimy współodpowiedzialność za to, że w tamtym regionie doszło do destabilizacji. Ktoś się tam pojawił i zmienił sytuację w Iraku, po czym uciekł.
- Bardziej chyba przez to, że od razu uciekł, a nie przez to, że się pojawił?
- Tak, ale to także nasza cegiełka w tej budowie centrum dzisiejszego terroryzmu.
Zobacz: Gen. Roman Polko: Samym wysiłkiem zbrojnym z ISIS nie wygramy