"Super Express": - Partia Razem demonstrowała wczoraj przed Sejmem przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej pod hasłem "Nie dla torturowania kobiet". Prawica pewnie zapyta, a co z torturowaniem płodów?
Maciej Konieczny: - Uważamy, że nadszedł moment, kiedy bierność nie jest opcją. Trzeba protestować. Mówimy bowiem o ustawie, która jeśli wejdzie w życie, pozwoli na legalne torturowanie i zabijanie kobiet w ciąży. Mówimy o sytuacji, kiedy będą one zmuszane do donoszenia płodu niezdolnego do samodzielnego życia lub rodzenia dzieci swoich gwałcicieli. To tortura nie tylko psychiczna, lecz także fizyczna. To niedopuszczalne okrucieństwo, na które nie może być zgody.
- A co z argumentami prawicy, która twierdzi, że aborcja to morderstwo?
- Zdanie ekstremistów, którzy są zdolni skazać kobiety na tortury i śmierć, nie powinno w ogóle być brane pod uwagę. Wszyscy, którym bliskie jest dobro kobiet i elementarny humanizm, powinni stanąć i powiedzieć "nie" barbarzyństwu. Jest też tak, że większość, czyli 51 proc. Polaków, domaga się nie zaostrzenia, lecz liberalizacji ustawy aborcyjnej.
Zobacz także: Łukasz Warzecha: Zaplanowana spontaniczność
- Jako Razem bronicie konsensusu aborcyjnego?
- Domagamy się liberalizacji prawa aborcyjnego. I tak mamy już jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw w Europie. Co więcej, uważamy, że to hipokryzja, ponieważ nawet obecne prawo aborcyjne wcale nie zmniejsza liczby zabiegów w Polsce. Legalnych aborcji wykonuje się w naszym kraju 1800, a szacowana liczba nielegalnych to od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy. Chcemy, by w Polsce mogło funkcjonować planowane rodzicielstwo, a na nie składają się edukacja seksualna, dostęp do antykoncepcji, a w dalszej kolejności dostęp do żłobków i przedszkoli, stabilny rynek pracy. Idźmy w tę stronę, a nie zaostrzajmy prawo aborcyjne.
- Jarosław Gowin boi się, że zaostrzenie prawa doprowadzi z czasem do wychylenia się wahadła w drugą stronę i liberalizacji ustawy aborcyjnej, kiedy przyjdzie nowy rząd. Może warto poczekać na ten moment?
- Nie możemy pozwolić, żeby zmuszać kobiety do cierpienia, czekając na zmianę prawa. Natomiast jeśli nawet Jarosław Gowin krytykuje tak restrykcyjne prawo, to znaczy, że jesteśmy na dalekim biegunie ekstremizmu.