Mówił, że musi się wyładować po stresującej pracy
Sprawa, którą opisywaliśmy wczoraj w „SE” jest wyjaśniana przez służby. Policja, na zlecenie prokuratury, prowadzi postępowanie i bada, czy doszło do znęcania się nad żoną. Procedurę Niebieskiej Karty wszczął Zespół Interdyscyplinarny ds. Przemocy Domowej na warszawskiej Białołęce. Mamy potwierdzający na to dokument datowany na 23.09.2024. W całej sprawie były oficer SOP odmówił komentarza. Udało nam się porozmawiać z jego żoną, która mówi, że po kilkunastu latach małżeństwo z oficerem zamieniło się w koszmar. - Z czasem był coraz bardziej agresywny, nadużywał alkoholu. Wszystko zrzucał na pracę, że ma dużo stresów i musi się kiedyś wyładować – mówi nam pani Aneta. Sytuacja miała się stać nie do wytrzymania, kiedy pojawiły się podejrzenia o zdradę. - Kiedyś wyjechaliśmy na działkę. W lodówce były tylko jajka, więc przyrządziłam je na kolację i poszłam spać. Obudził mnie kopniakami – mówi nam drżącym głosem kobieta. - Znajomi z pracy czasami dopytywali mnie o siniaki. Musiałam wymyślać różne historie. Później pani psycholog mi mówiła, że byłam jego doskonałym adwokatem, wszystko kryłam – przekonuje.
Był tam razem z posłanką, z którą mnie zdradzał
Kobieta ciągle liczyła, że uda się uratować małżeństwo. Do czasu, kiedy pewnego dnia odkryła, że SOP-owiec, wbrew temu co mówił, nie był na zagranicznym wyjeździe. - Przyłapałam go w garażu na warszawskim Mokotowie. Był razem z posłanką, z którą mnie zdradzał, a twierdził, że przebywa w delegacji. Okazało się, że wyjeżdżali razem podczas kampanii wyborczej. Spędzali czas w tych samych hotelach - opowiada ze szczegółami kobieta. Nowa sytuacja spotęgowała szybko dotychczasowe problemy. Stało się jasne, że rozwód będzie jedynym wyjściem. - Każde moje pytanie było dla niego prowokacją i kończyło się awanturą. Twierdził, że bez niego jestem zerem, że nigdzie nie mogę tego zgłosić, że jestem za słaba i za głupia. Mam nadzieję, że teraz pozytywnie go zaskoczyłam. Zdziwi się, że potrafię o siebie walczyć – kończy pani Aneta. Kobieta w lipcu tego roku złożyła zawiadomienie do prokuratury. Z dniem 1 sierpnia jej mąż przeszedł na emeryturę. Pełnomocniczka byłego oficera, adwokat Katarzyna Gorgol twierdzi, że zarzuty pod adresem jej klienta nie są prawdziwe. - Mój klient złożył zawiadomienie organom ściągania w związku z zachowaniem małżonki wobec niego. Będzie to także przedmiotem oceny w toczącym się postępowaniu rozwodowym. Mój klient z ubolewaniem przyjął informację, że jego małżonka, z którą od ponad pół roku jest w separacji wykorzystuje do sprawy rozwodowej media, oraz instytucje państwowe, które powinny służyć dobru społecznemu, a nie być narzędziem do osiągania celów poszczególnych osób w konflikcie rozwodowym. Procedura niebieskiej karty, wszczętej wobec mojego klienta wyłącznie na podstawie oświadczenia małżonki, została zamknięta przez Zespół interdyscyplinarny, co dobitnie świadczy o braku zasadności stawianych mu zarzutów. Wedle mojej wiedzy, nie są nadto prowadzone jakiekolwiek postępowania przez prokuraturą z udziałem mojego klienta. Wykonywany wcześniej przez mojego klienta zawód, nie ma żadnego związku z jego sprawą rozwodową, jako funkcjonariusz wykazywał się zawsze nienaganną opinią, oraz starannością w wykonywaniu powierzonych mu zadań. Obecnie mój klient jest emerytem - mówi adwokat.