Ekscentryca i dowcipnisia - tak Matka Kurka opisuje kandydatkę na prezydenta Magdalenę Ogórek. Bloger nie mówi o samej kandydatce jako o osobie, ale w jej kontekście używa słowa "projekt". - Tacy politycy nigdy nie wygrywają wyborów, ale nie takie przed nimi się stawia zadania. Dowcipni i ekscentryczni mają zwrócić na siebie uwagę, wypromować jakoś kolejną szalenie oryginalną „ideę” albo skompromitować coś lub kogoś - insynuuje Matka Kurka.
Jak to jest z tą Ogórek? Bloger Piotr Wielgucki (bo tak naprawdę nazywa się Matka Kurka), patrzy na Ogórek z dwóch stron: - Jedni twierdzą, że pani Madzia okpiła starego wygę Leszka Millera i zrobiła sobie reklamę za milion partyjnych złotych wypłaconych przez SLD - pisze Wielgucki, dodając, że jego zdaniem do tej grupy zalicza się m.in. Ryszard Kalisz. Jak wygląda druga wersja? Ogórek została wypromowana przez Millera, a potem w pewnym momencie "powiedziała dość i nie chciała się dłużej ośmieszać". Wielgucki zastanawia się, co chciał na tym ugrać Miller? Kolejne tezy Matki Kurki idą o krok dalej, a sam bloger twierdzi, że Miller mógł chcieć zostać doradcą Komorowskiego, a wystawienie kandydata, który nie ma szans na wygraną, tylko by mu pomogło w osiągnięciu tego celu. Niby początkowo wszystko szło dobrze, ale później "polityka przerosła Madzię Ogórek i zwyczajnie uciekła do domu, modląc się, żeby 10 maja był jutro".
Zgadzacie się ze zdaniem blogera? Co tak naprawdę na celu miało wystawienie Ogórek na kandydata na prezydenta? Czy Ogórek rzeczywiście była eksperymentem Millera? Jeśli tak, to jak ten eksperyment może się skończyć?
Sprawdź też: Kolejna wpadka Ogórek. Internauci są bezlitośni [WIDEO]
Zobacz też: Magdalena Ogórek: Mainstream ruszył, żeby urwać mi kilka procent głosów