Mateusz Zardzewiały: Zdrowie dla wybranych

2015-02-05 9:03

Zgodnie z popularnym przysłowiem gorzka prawda ma być lepsza od słodkiego kłamstwa. Jednak w rzeczywistości mało kto lubi smak goryczy. Dlatego czasem wolimy być po prostu oszukiwani, tak dla świętego spokoju.

I właśnie taką cichą akceptację oszustwa obserwujemy od lat w polskiej służbie zdrowia. W teorii dostęp do leczenia jest równy dla każdego Polaka. W praktyce dla niektórych może być mimo wszystko równiejszy.

Dowiodła tego dziennikarska prowokacja przeprowadzona przez moich redakcyjnych kolegów. Okazało się, że wystarczy znać kogo trzeba (a jeszcze lepiej: być kim trzeba) i już czas oczekiwania na zabieg ulega radykalnemu skróceniu. Gdy "SE" ujawnił tę patologię, nagle zawrzało. "Ale jak to, przecież to skandal!" - pokrzykiwali niektórzy.

Zaryzykuję jednak tezę, że to nie jest żaden skandal, ale po prostu przykra konsekwencja bezmyślności. Bo prawda w tym przypadku nie jest nawet gorzka, a bezpardonowo brutalna. Ludzie nie są równi. Dlatego też nie może być nawet mowy o leczeniu wszystkich na tych samych zasadach. Żadne zakłamywanie rzeczywistości oświeceniowymi teoriami tu nie pomoże.

Zobacz też: Opinie. Sławomir Jastrzębowski: To przykre, ale tylko ich strach może coś zmienić

Jednak nasi politycy nie potrafią (optymistycznie zakładając, że w ogóle chcą) tego zrozumieć. Kalkulują tak: "powiedzieć ludziom, że ci zamożniejsi mogą za coś zapłacić i będą to mieli szybciej? Nie, to nam poparcie zabierze, bez sensu". Wolą więc tkwić w swojej alternatywnej rzeczywistości. A przecież doskonale wiedzą, że im samym i ich rodzinom chwila zwłoki u lekarza i tak nie grozi. Cierpią na tym przede wszystkim zwykli pacjenci. Bowiem ludzie zamożni i/lub o wysokiej pozycji społecznej i tak znajdą sposób na to, żeby jednak przyspieszyć swój zabieg. Nie mogąc zrobić tego w sposób legalny (a przez to kontrolowany przez ustawodawcę), muszą uciekać się właśnie do takich mało kulturalnych środków.

Tymczasem, jaki pomysł na rozwiązanie problemów służby zdrowia ma nasza klasa polityczna? Charakterystyczny, jak w pewnym znanym dowcipie, w którym polityk, pytany o propozycję rozwiązania problemu wydłużających się kolejek do lekarza, mówi, że on to by po prostu tego zakazał. No tak, wtedy faktycznie kolejek nie będzie. Ale czy problem zniknie?

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Nasi Partnerzy polecają