Marta Lempart - jedna z ciotek rewolucji
Raport „Młodzi 2020- w potrzasku tożsamości” mówi o przemianach, jakie zachodzą w społeczeństwie za sprawą młodych Polaków. Dużo miejsca w publikacji poświęcono zmianom wywołanym przez Strajk Kobiet. To manifestacje kobiet, które rozpoczęły się od Czarnego Strajku wywołały dyskusję o samostanowieniu człowieka oraz o korzyściach z coming outów. Nic dziwnego, że jeden z komentarzy do raportu napisała Marta Lempart - liderka Strajku Kobiet, która nazywa siebie „jedną z ciotek rewolucji”.
Duda spotkał się z Erdoganem. Turecki prezydent sprzedaje nam drony i zaprasza na wakacje
Zaczęło się od wyroku...
O jaką rewolucję chodzi Marcie Lempart? „Jesteśmy w trakcie rewolucji, której początek można wyznaczyć na 22 października 2020 roku, czyli na dzień oświadczenia mgr Julii Przyłębskiej, udającej prezeskę Trybunału Konstytucyjnego. Twierdzi ona w tym oświadczeniu, że po spotkaniu w budynku Trybunału osób będących i niebędących sędziami wydały one wspólnie „wyrok” zakazujący w Polsce aborcji. Można – ale czy będzie to prawda?” – czytamy w komentarzu.
... czyli od zakazu aborcji
Marta Lempart pisze, że od aborcji wszystko się zaczęło. Wtedy pojawiło się pierwsze „wyp***dalać” i pierwsze „je**ć PiS” i powiewające tęczowe flagi. –„Wreszcie, mówimy o protestach, które doprowadziły do spadku notowań rządu do poziomu najniższego od momentu jego powołania; do spadku notowań partii rządzącej do poziomu najniższego od 2015 roku; ale też do masowej bezprawności działań i/lub eskalacji przemocy policji, wymierzonej także w dziennikarzy oraz osoby z immunitetami parlamentarnymi, a więc do jawnego przejścia umundurowanej formacji na stronę partii władzy i w służbę tejże partii” – pisze Lempart.
Koniec czasów człowieka sowieckiego
Z komentarza wynika, że celem Strajku Kobiet jest dokonanie przez obecnych 40-latków zmian, które pozwolą odwrócić to, co poprzednie pokolenia uformowały w sposób niewłaściwy. Skończyć ma się też dyktat establishmentu. – „Dlaczego rola ciotki rewolucji jest taka ważna? Bo jej pojawienie się jest znakiem końca czasów człowieka sowieckiego. Hierarchii. Zarządów. Centrali. Ruchów oddolnych zarządzanych z Warszawy. Organizacji społecznych konstruowanych gdzieś „u góry” i potem niosących łaskawy płomyk oświecenia „dołom” – uważa Marta Lempart.