- Czyli nie ma szefa.
- Zgodnie z prawem przez trzy miesiące może pełnić obowiązki. W krótszym czasie przedstawię pani premier kandydata na komendanta głównego.
- Czemu nie zrobić nim Andrzeja Szymczyka?
- To nie znaczy, że nie zostanie on komendantem. Jest kilku kandydatów. To oficerowie policji. Ludzie, którzy wstąpili w szeregi policji już po przełomie. Przyjąłem bowiem zasadę, żeby byli to ludzie, którzy nie mają korzeni peerelowskich. Minęło tyle lat, że mamy w policji doświadczonych, energicznych oficerów, którzy mogą pełnić taką funkcję. Zresztą wymiana kadr dowódczych nastąpiła.
- Sparzył się pan trochę na komendancie Maju?
- To życie. A w życiu tak bywa. Ważne jest, żeby wyciągać wnioski. Ważne, żeby iść do przodu. Ważne jest, by policja wykonywała swoje podstawowe zadania.
- Jaką naukę wyciągnął pan z tej nominacji?
- Promuję i doceniam tych, którzy służą społeczeństwu. Nagrodziłem policjantów, którzy wytropili i ujęli na Malcie Kajetana P. Tak samo z policjantem z Rybnika, który poza godzinami pracy interweniował, kiedy dochodziło do łamania prawa. Z drugiej strony, zostali pozbawieni funkcji policjanci z Poznania, którzy nie dopełnili swoich obowiązków. Chodziło o morderstwo kobiety, zgłaszającej na policję pogróżki pod jej adresem, które zostały zignorowane. Taki model zarządzania przyjąłem - doceniać tych, którzy dobrze pracują, i karać tych, którzy nie wykonują swoich obowiązków.
- Podzielę się z panem osobistą refleksją, że z niesmakiem oglądałem komendanta Maja, który pokazywał gabinet szefa policji, urządzony przez jego poprzednik, a o którym komendant mówił, że to Bizancjum. Byłem w tym starym gabinecie i wyglądał strasznie. Wstyd było kogokolwiek tam przyjąć.
- 3 mln zł kosztowało połączenie dwunastu pomieszczeń i stworzenie jednego gabinetu dla szefa policji. To dokładnie tyle, ile kosztował remont całego komisariatu w Żukowie na Pomorzu.
- A dlaczego akurat w Żukowie?
- Bo działo się to równolegle. To jest przesada. Zresztą w ciągu ośmiu lat rządów PO-PSL zlikwidowano ponad połowę posterunków policji. My teraz je odtwarzamy. Robimy to jednak z rozmysłem. Stąd siedem tysięcy spotkań policji z lokalnymi władzami, dzięki którym wiemy, gdzie są one potrzebne.
- Przedstawił pan założenia ustawy antyterrorystycznej. Wynika z nich, że chce mnie pan śledzić. Wszystko chce mi pan sprawdzić - telefon, pocztę. Nawet jak będę chciał kupić kartę do telefonu, którą do tej pory mogłem nabyć anonimowo, to już nie będę mógł tego zrobić. Będzie jak w Szwajcarii. Po co to wszystko?
- Nie tylko w Szwajcarii, ale też w Niemczech.
- Wie pan, że to łatwo obejść. Biorę menela i on mi to kupuje.
- Ale po co chce pan to obchodzić.
- Gdybym był przestępcą albo gdybym chciał mieć anonimowy telefon.
- Żyjemy w takich czasach, że nie mamy choćby anonimowych kont bankowych. W latach 90. była dyskusja o tym, że nakaz zapinania pasów w samochodach jest ograniczaniem wolności. Ileż ludzi przeżyło wypadki tylko dlatego, że byli przypięci pasami? Dziś zagrożenie jest realne. Jeśli chcemy być bezpieczni, to musimy walczyć z terroryzmem, a nie tylko gadać.
- Mamy łatwiejsze zadanie niż Zachód. W końcu w Polsce mamy jednorodne etnicznie i religijnie społeczeństwo.
- Na Zachodzie istnieje problem braku integracji. Są dzielnice w dużych miastach, w których nie panuje prawo danego państwa, ale prawo ludzi, którzy tam mieszkają. Kiedy we wrześniu ubiegłego roku mówił o tym Jarosław Kaczyński, był wyśmiewany. Polacy jeżdżą do Europy. Widzą, co się dzieje. Wciskanie kitu przez tych, którzy rządzili Polską przez osiem lat, zostało obnażone. Nie możemy popełniać tych samych błędów, które popełniła Europa Zachodnia.
- Czyli co? W ogóle nie przyjmować w Polsce muzułmanów?
- Pamiętajmy, że na szczęście władza się w Polsce zmieniła. Gdyby rządziła koalicja PO-PSL, pewnie przyjęłaby z otwartymi rękami tysiące imigrantów.
- A co z zarzutami, że jesteście ksenofobami?
- Jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi. Odpowiadamy za bezpieczeństwo Polski i Polaków. Nie narazimy naszego kraju na jakiekolwiek zagrożenie.
- Po tym, jak pani premier ogłosiła tę decyzję, poparcie dla was poszło do góry i tę decyzję akceptuje 80 proc. Polaków. Gracie na najniższych instynktach?
- W Wielki Czwartek było dodatkowe posiedzenie europejskich ministrów spraw wewnętrznych, na które pojechałem. W Wielki Piątek i Sobotę byłem w kościele św. Jacka w Warszawie i pękał on w szwach.
- I o czym to świadczy?
- Że w odróżnieniu od zachodu Europy nie wyzbyliśmy się wartości, wokół których zorganizowane jest nasze życie. Problem, z którym się spotkałem w Brukseli - wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans nas poucza. W sposób wyniosły. Zastanawiał się, dlaczego potomkowie imigrantów mieszkających w Brukseli nie doceniają wartości europejskich. Czym są te wartości? Czy prawa homoseksualistów?
- To czym są te wartości?
- Dla mnie wartości europejskie to chrześcijaństwo. To nasza cywilizacja, nasza kultura oparta na tym fundamencie. I pytanie, czy te wartości są żywe na Zachodzie? Okazuje się, że nie. Takim symbolicznym przykładem jest to, że zaraz obok Parlamentu Europejskiego jest kościół, który został zamieniony w bibliotekę. Co sobie zresztą myślą ludzie mieszkający w gettach, gdzie panuje szariat, którzy widzą, że szefowa unijnej dyplomacji płacze po zamachach w Brukseli? Myślę, że tytuł książki Michela Houellebecqa o islamie w Europie pt. "Uległość" bardzo tu pasuje.
- A nie widzi pan uległości u papieża Franciszka, który myje nogi muzułmance?
- Ojciec Święty stoi na czele Kościoła. Nie jest jego zadaniem zajmowanie się bezpieczeństwem. To zadanie polityków.
- Czy zadaniem papieża nie jest obrona wiary i mówienie katolikom: "Brońcie się"?
- Zadaniem papieża, jak zresztą każdego katolika, jest apostolstwo. Różne są jednak formy apostolstwa. Nie oczekuję od papieża, że będzie mówił "brońcie się". Oczekuję, że będzie mówił o tym, iż chrześcijaństwo to religia, która organizuje nasze życie. Daje zbawienie. To jest zadanie dla papieża. Natomiast mnie przeraża postawa ministrów z Europy Zachodniej, którzy bagatelizują problem. Ja oczekuję od ministrów skuteczności w działaniu.
- Czy chrześcijaństwo może się odrodzić w Europie w taki sposób, że stanie się silne i dominujące? Że wyprze islam z Europy.
- Myślę, że tak. Taką iskrą będzie Polska. Zresztą św. Jan Paweł II to mówił. Poprzez pokojowe dzieła doprowadziliśmy do tego, że upadł komunizm. Ale jeszcze co do skuteczności. Weźmy choćby Australię. W 2013 r. powstrzymała napływ imigrantów do swojego kraju. Trzeba jednak działać.
- Powstrzymała i od razu zaczęto Australijczykom zarzucać, że są faszystami.
- Oczywiście, ten dyktat poprawności politycznej jest. Nie można się nim jednak przejmować. Trzeba robić swoje. A w Europie? Uznano, że trzeba relokować imigrantów. Przecież to przyciąga ich kolejne fale. Do tego zupełnie nie działa. We wrześniu ubiegłego roku zdecydowano o rozlokowaniu 160 tys. imigrantów. Wie pan, ilu rozlokowano? Ośmiuset.
- Sporo (uśmiech).
- To nie jest rozwiązanie problemu.
- I jak go rozwiązać?
- Przede wszystkim trzeba powiedzieć wprost, tak jak powiedzieli Australijczycy - nie będziemy przyjmować. Od tego trzeba zacząć.
- Kto ma to powiedzieć? Donald Tusk mówił, żeby nie przyjeżdżali.
- Kto słucha Donalda Tuska? Powinno być to powiedziane przez panią kanclerz Merkel - szefową państwa, do którego ci ludzie przyjeżdżają. Jeśli chodzi o UE, to nasze stanowisko jako PiS jest konsekwentne. Sprzeciwiamy się temu, co mówił Radosław Sikorski - że UE ma się przekształcić w federację z dominującą rolą Niemiec. Oczywiście są różne naciski. By przyjmować imigrantów. By wchodzić do strefy euro.
- A wy gracie pod publiczkę i mówicie: "Nie!". To mi się akurat podoba.
- My mówimy, że interesy polskie ponad wszystko. Do strefy euro też nie będziemy wchodzić, bo to by oznaczało zubożenie Polski i Polaków. To by oznaczało peryferyjność naszego kraju.
- Chciano zwolnić pana z pracy. Mówiono, że jest pan słaby. Co pan sobie pomyślał?
- Myślę, że nie mają argumentów. Mówili o rzekomym chaosie w policji. A złapano Kajetana P. Schwytano konwojentów, którzy ukradli 8 mln zł.
- Jest pan zwolennikiem poglądu, że Polacy powinni być jedną wielką rodziną? Czy uznaje pan podział na lepszy i gorszy sort Polaków?
- Uważam, że zadaniem rządzących jest budowanie wspólnoty.
- O! Zaczniecie ją budować?
- Budujemy ją. I to mimo że mamy przeciwko sobie opozycję totalną, jak to określił Grzegorz Schetyna. My odwołujemy się jednak do ludzi. To oni oceniają naszą działalność.
- Wie pan, że na demonstracje KOD chodzi dużo porządnych ludzi. Będziecie im podawać ręce?
- My uważamy, że Polska jest krajem wolności. Jeśli ktoś chce, to manifestuje. Nikt im tego nie broni. Wszyscy mogą się zbierać. Policja ochroni te demonstracje. Prawo do głoszenia swoich poglądów to prawo obywatelskie.