Donald Tusk zaprezentował chłodne i wystudiowane przemówienie, które trzeba jasno określić mianem prowokacji wymierzonej w nasze środowisko polityczne. To, co słyszeliśmy z ust premiera, to była zwykła mowa nienawiści. Wyraźnie pobrzmiewały w niej echa języka Janusza Palikota i Stefana Niesiołowskiego. Całkowicie niedopuszczalne są słowa, że PiS buduje pozycję polityczną na grobach ofiar Smoleńska. Jeśli już ktoś to robi, jest to PO. Wystarczy przypomnieć jej spot wyborczy, w którym ludzi z Krakowskiego Przedmieścia przedstawiano w krzywym zwierciadle.
Nasz projekt był jasny i precyzyjny i nie było w nim nic niezwykłego. Podobne uchwały Sejm już przyjmował, choćby 2 marca tego roku w sprawie sytuacji w Republice Białorusi, kiedy nasi parlamentarzyści zwracali się z apelem do parlamentów krajów Unii Europejskiej, aby Wspólnota aktywnie działała na rzecz społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi.
Odrzucenie naszego projektu uchwały jest dowodem na to, że rząd Donalda Tuska współdziała w niszczeniu dowodów w katastrofie smoleńskiej. A naszym celem było to, aby dowody w sprawie wróciły do Polski.
Przewodniczący klubu PiS