"Super Express": - Wczoraj mieliśmy do czynienia z kolejnym zignorowaniem przez Sejm wniosku o referendum, pod którym podpisało się ponad milion Polaków. Po co w ogóle istnieje ten zapis, skoro de facto jest martwy?
Mariusz Błaszczak: - Należy go zmienić, ale nie przez usunięcie, lecz przez zobligowanie władzy do jego przestrzegania. Klub parlamentarny PiS złożył wniosek o odpowiednią zmianę konstytucji w tej sprawie.
- Większość rządząca odrzuca taki pomysł.
- Wynika to z tego, że obywatelskość mają nie tylko w nazwie, lecz także w nosie. Nam zaś chodzi o proste poszanowanie woli obywateli. Co wcale jeszcze nie oznacza, że dany pomysł - choćby popierany przez milion Polaków - stanie się prawem, bo o tym decydowałby już cały naród w referendum.
- Czy pozostawienie w gestii rodziców tego, czy posyłać sześciolatka do szkoły, czy poczekać z tym o rok, nie wprowadzi bałaganu w systemie?
- W żadnym wypadku. Bo ludzie sami wiedzą, co jest dla nich dobre. Tymczasem dziś Polską rządzą aroganci, którzy uzurpują sobie prawo do myślenia za ludzi. A dla rodziców dobry jest wybór, bo to oni najlepiej znają swoje dziecko, a nie urzędnicy. Niestety, od 1 września 2014 r. jeżeli sześcioletnie dziecko nie pójdzie do szkoły, będzie to oznaczało, że ma jakieś dysfunkcje. To będzie je stygmatyzowało. Cóż więc można powiedzieć o władzy, która forsuje wprowadzenie takiego prawa?
- Proszę nie pozostawiać tego pytania w formie retorycznej.
- Taka władza jest nieludzka.
Mariusz Błaszczak
Poseł PiS