Mimo że gen. Czesław Kiszczak odszedł blisko rok temu (zmarł 5 listopada 2015 roku), to wdowa po nim wciąż ma w pamięci wspólne chwile z nim spędzone. I nie ma dnia, żeby o nim nie myślała. - Czesław mi się nieraz śni. Pamiętam sen, w którym byliśmy razem na jakichś wakacjach za granicą. Szybko mi się jednak urwał. - mówi nam Maria Kiszczak. Już 1 listopada wybierze się na jego grób, by zapalić znicz i pomodlić się za niego. - Ciągle się o niego modlę. Wierzę, że Czesław jest teraz w niebie. On był dobrym człowiekiem, służył Polsce i był wielkim patriotą. To bohater, a źli ludzie go opluwają. To przykre - żali się generałowa. Mimo że od śmierci męża minął prawie rok, to wdowa bardzo go kocha i wypowiada się, jakby był przy niej nadal. - Myślę o nim z wielkim szacunkiem. Czuję często, że on też o mnie myśli. Bardzo go kocham i bardzo mi go brakuje. Czasami w trudnych dla mnie sytuacjach proszę męża, żeby pobył ze mną. Choć na chwilę. Bardzo mi go brakuje, ale wierzę, że jeszcze kiedyś się spotkamy, tam w niebie - wyznaje nam pani Maria. Wieczorami siada w ciszy i przegląda fotografie z mężem. Najbardziej lubi te z wakacji. - Uwielbiałam Czesława w mundurze. Dziś pozostały mi po nim tylko fotografie i to, że jest obecny w moich książkach... - mówi na koniec Maria Kiszczak.
Maria Kiszczak wyznaje: Wierzę, że Czesław jest w niebie
2016-10-31
3:00
Czesław mi się nieraz śni. Ciągle się o niego modlę. Wierzę, że Czesław jest teraz w niebie - mówi "Super Expressowi" Maria Kiszczak, wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku (?90 l.).