Marek Zuber: "Rząd nie walczy z inflacją. To bzdura kompletna, którą politycy powielają" [Express Biedrzyckiej]

2022-11-03 10:14

Drugim z gości Kamili Biedrzyckiej był ekonomista Marek Zuber, z którym prowadząca rozmawiała na tematy gospodarcze. W obliczu niemal 20-procentowej inflacji, nadchodzącej wielkimi krokami zimy z gigantycznymi cenami za energię oraz zapowiedzi zbudowania elektrowni atomowej w Polsce jest o czym rozmawiać.

Rozmowę z Markiem Zuberem Kamila Biedrzycka zaczęła akcentem humorystycznym. - Czy przypomina pan sobie jakąkolwiek trafną prognozę prezesa Glapińskiego w ciągu ostatnich dwóch lat? - zapytała prowadząca.

- Nie, ale przypominam sobie jego wypowiedź na temat prognoz NBP: "Nasze prognozy były trafne, słuszne, ale okoliczności się zmieniły", co skądinąd ma sens. Ja nie mam pretensji, od 20 ponad lat zajmuję się prognozowaniem między innymi gospodarki i wiem, że każdy się myli. Ja się niestety też mylę, a jak się mylę, to tracę i to jest bolesne dla mnie. Nie mam pretensji, że dział analiz miał inne prognozy niż duża część rynku. Ale cały problem polega na tym, jaką retorykę Adam Glapiński stosował. Proszę pamiętać, że i w odniesieniu do członków RPP, i w odniesieniu do nas, czyli ekonomistów rynkowych, padały nieładne słowa. I takie wyśmiewanie się z tego, że grozi nam deflacja, a nie inflacja. Więc jeszcze raz, ja nie mam pretensji o to, że ktoś się nie wstrzelił, tym bardziej że czasy są dzisiaj rzeczywiście absolutnie chore, nadzwyczajne, szalone bym nawet powiedział. Jak ja mam dzisiaj prognozować, czy w Polsce będzie 25 proc. inflacji, skoro nie wiem, ile przełomowych rzeczy się wydarzy - tłumaczył Marek Zuber.

- Ile w polskiej inflacji jest tego wyświechtanego hasła o putinflacji, a ile zaniedbań rządu? - pytała swojego gościa Kamila Biedrzycka. - Ja tylko chcę powiedzieć, że to wcale nie jest pewne, że inflacja będzie dalej mocno rosła. Jestem w stanie wyobrazić sobie dzisiaj scenariusz, taki bardzo optymistyczny dla nas, który doprowadzi do ograniczenia wzrostu inflacji. Boimy się początku roku, bo to okres zazwyczaj podwyższania różnego rodzaju cen, a druga rzecz to mocny spadek cen różnego rodzaju surowców na świecie. Spora część przedsiębiorców nie tylko w Polsce, ale w ogóle w Europie, obkupiła się tymi drogimi surowcami. Więc jeśli ktoś kupił aluminium 3750 dolarów za tonę, gdy cena była w okolicach szczytu, i ma to aluminium w magazynie, a dzisiaj jego cena jest na poziomie 2250 dolarów, to taki przedsiębiorca będzie się starał podnieść tę cenę - wyjaśniał ekspert.

Marek Zuber ostro o działaniach rządu PiS: Rząd nie walczy z inflacją, to powielana przez polityków bzdura

Kiedy inflacja będzie więc spadać? Marek Zuber mówi w tym względzie o "pesymistycznym scenariuszu" i prognozuje spadek inflacji w drugim kwartale 2023 roku. Podkreśla jednak, że ciężko w zasadzie wskazywać konkretny termin w momencie, gdy nieprzewidywalne są zachowania polskiego rządu. - Rząd nie walczy z inflacją, to bzdura kompletna, którą politycy powielają. Rząd walczy ze skutkami inflacji, ogranicza te skutki gal wybranych grup społecznych, ale robi to źle. Ja nie widzę absolutnie żadnego powodu, by ktoś, kto ma wysokie zarobki, dostawał 3 tys. zł na zakup węgla. Ci, którzy mają problem, którzy mają niskie dochody, jestem za tym, żeby im pomagać. To samo, jeśli chodzi o cokolwiek, co ma tym ludziom pomagać. Ale dlaczego my wydajemy pieniądze, zapożyczając się potężnie i dajemy je tym, którzy tych pieniędzy nie potrzebują w tym sensie, że stać ich na zakupy, nawet te droższe? Po pierwsze się zadłużamy, a po drugie - jeśli ktoś, kto ma pieniądze, dostanie dodatkowe pieniądze od państwa, to je wyda, a to jest impuls inflacyjny. Ja nie wiem, ile takich pomysłów jeszcze będzie, skoro mamy zaraz wybory - tłumaczył Marek Zuber.

- Jeżeli mówimy o tym wzroście inflacji z poziomu niecałych 7 proc. sprzed roku do niemal 18 proc. obecnie, to tej putinflacji jest tam relatywnie więcej. Natomiast w całych 18 proc. inflacji ja jednak uważam, że mniej więcej połowa to jest nasza polska inflacja, a druga połowa to jest to, co jest z zewnątrz. Co to jest ta nasza wewnętrzna polska inflacja? To przede wszystkim to, że działania rządu doprowadziły do tego, że przedsiębiorcy zaczęli bać się inwestować. Załamanie inwestycji nastąpiło w 2016 roku. Jeżeli nie ma inwestycji, nie ma wzrostu wydajności pracy, na tyle wystarczającego, by rosnące wynagrodzenia można było tym wzrostem wydajności ogarnąć, by wzrostu płac nie przerzucać na wzrost cen, to rośnie inflacja - podsumował ekspert.