30 marca prezydent Andrzej Duda zdecydował, że zawetuje ustawę degradacyjną. W jej zapisach znajdowała się m.in. możliwość degradacji generałów oraz oficerów, którzy w latach 1941-1990 "sprzeniewierzyli się polskie racji stanu". Prezydent ocenił, że nowe przepisy są nieprecyzyjne. - Odebranie stopni wojskowych kierownictwu WRON jest mało dyskusyjne, ale nie tylko ci ludzie składali się na WRON. Na to, by członkowie WRON nie mają możliwości złożenia żadnych wyjaśnień i żadnego środka odwoławczego i po wydaniu obwieszczenia tracą stopień wojskowy, jest czymś z czym zgodzić się nie mogę. (...) Trzeba się odciąć od tamtych czasów, ale nie w ten sposób - powiedział Andrzej Duda.
Decyja prezydenta nie przypadła do gustu politykom Prawa i Sprawiedliwości. Beata Mazurek, rzeczniczka partii, nie chciała komentować tej kwestii, oceniła jedynie, że PiS jest "rozczarowany oraz zawiedziony" decyzją prezydenta. Nieco dalej poszedł Marek Suski, który stwierdził, że "pan prezydent oczywiście ma prawo wetować ustawy, ale mojego głosu już nie ma". Jak dodał polityk:
- Sądzę, że prezydent zrobił krok w kierunku, przynajmniej z jego punktu widzenia, elektoratu lewicowo-postkomunistycznego, tych, którzy służyli Rosji. Bardziej w kierunku takiego twardego betonu komunistów, którzy z Moskwą współpracowali - powiedział Marek Suski w Superstacji.