Co tak poirytowało ministra? Przypomnijmy, jakiś czas temu ujawniliśmy, że Sawicki lubi spotykać się w mieście. I to w najdroższych warszawskich restauracjach. Na służbowe obiadki kierownictwa Ministerstwo Rolnictwa wydało aż 35 tys. zł! Najdroższy kosztował ponad 4,1 tys. zł.
Zapytaliśmy więc, dlaczego Sawicki nie jada w ministerialnej stołówce, która mieści się w gmachu resortu rolnictwa w Warszawie. - Obiady służbowe są nie częściej jak raz w miesiącu, z prywatnego menu nie będę się tłumaczył, a do toalety też chodzę na piechotę - napisał nam w e-mailu Sawicki.
Można zrozumieć, że minister jest zapracowany i rozdrażniony faktem, iż rosyjskie sankcje uderzają mocno w polskich sadowników, ale nerwy na postronku też trzeba umieć trzymać... Tym bardziej jeśli chodzi o ministra polskiego rządu.