Wiceminister odchodzi ze stanowiska
W środę wiceminister sprawiedliwości Bartłomiej Ciążyński (42 l.) podał do dymisji. Długo nie napracował się na tym stanowisku, ponieważ do resortu dołączył na początku lipca. Wchodząc do rządu wziął bezpłatny urlop w Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT) we Wrocławiu. W instytucie Ciążyński pracował od maja jako wicedyrektor z pensją ok. 40 tys. zł brutto. Z resortu odszedł, gdy wyszło na jaw, że należącą do PORT skodą suberb pojechał w lipcu do Słowenii. Za paliwo płacił służbową kartą. - Chcę z głębi serca bardzo szczerze przeprosić za zaistniałą sytuację – powiedział Ciążyński dziennikarzom.
Sawicki nie chce folwarków
Wczoraj okazało się, że polityk zrezygnował z pracy w PORT. Ale echa afery nie milkną. - Nie potrzebujemy ludzi w rządzie, którzy nie potrafią rozdzielać prywatnego od publicznego – mówi poseł PSL Marek Sawicki i apeluje o roztropność. – Prywatny folwark był w rządzie PiS, ale okazuje się, że u nas też są folwarki. Apeluję do premiera: skończmy z folwarkami w rządzie. Apeluję do Tuska o przegląd kadr, ministrów, bo zaraz się okaże, że znowu coś wyjdzie... – dodaje Sawicki.
Kolejna afera! Były europoseł PiS pojechał jako działacz na IO w Paryżu. Szczegóły szokują
Dalszy ciąg afery w PORT?
A co o sprawie mówi opozycja? - Skandalem jeszcze większym jest to, że z posady szefowej PORT musiała zrezygnować dr Alicja Bachmatiuk, która kierowała instytucją, gdzie zatrudniony był Ciążyński. Polska naukowiec przyjechała przed laty z Korei Południowej, żeby służyć swoją pracą Polsce. Teraz musiała odejść z instytutu. Takie są standardy rządów obecnej koalicji – komentuje Michał Wójcik, poseł Suwerennej Polski.
NIŻEJ ZDJĘCIA DOMU DONALDA TUSKA