"Super Express": - Zacznę prowokacyjnie - dlaczego złożył pan zdanie odrębne do stanowiska ONZ, zalecającego Polsce likwidację okien życia?
Marek Michalak: - Przede wszystkim należy się kierować dobrem dziecka. Nadrzędnym prawem jest prawo dziecka do życia. Powinniśmy to prawo zabezpieczyć wszelkimi możliwymi sposobami. Jednym z takich sposobów są właśnie tzw. okna życia. Nie jest to rozwiązanie doskonałe, ale na pewno lepsze niż pozostawienie dziecka pod mostem, w krzakach czy zakopanie w ogródku, a takie zdarzenia miały przecież miejsce w Polsce.
- Dlaczego w takim razie Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjmuje tego typu zalecenia?
- To nie jest pytanie do rzecznika praw dziecka. To pytanie do ONZ, która argumentuje swoje stanowisko faktem, iż okna życia ograniczają prawa dziecka do tożsamości.
Zobacz: Wybory 2015. Wnuk reklamował Kopacz, mąż modlił się za Szydło
- Jaką moc prawną ma zalecenie ONZ?
- Zalecenia Komitetu Praw Dziecka ONZ nie są wiążące dla Polski.
- Czyli nie ma zagrożenia, że ONZ wymusi na Polsce zamknięcia okien życia?
- Nie. Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie zalecenia Komitetu są złe. ONZ słusznie wskazuje m.in. na potrzebę zabezpieczenia dziecku odpowiedniej pomocy medycznej i stomatologicznej czy apeluje o ograniczenie umieszczania dzieci do szóstego roku życia w placówkach instytucjonalnych i z tymi zaleceniami rzecznik praw dziecka się zgadza.
- Ile dzieci trafiło w Polsce do okien życia?
- Ponad siedemdziesięcioro pięcioro dzieci zostało umieszczone w oknach życia i żyje.
- Okna życia istniały w Europie już setki lat temu. W najnowszej historii Polski pojawiły się w roku 2006. W jaki sposób wpłynęły one na zmniejszenie liczby dzieci porzucanych na przykład na śmietnikach?
- Łączenie tych faktów może być pewnym nadużyciem. Natomiast prawdą jest, że w ostatnich latach o połowę zmniejszyła się liczba porzucanych dzieci, mniej jest również sytuacji, w których znajdujemy dzieci martwe. To dowód, że okna życia - jako jedna z alternatyw dla matek - działają i nie ma sensu ich likwidować.
- Okna życia działają głównie w miastach. W mniejszych ośrodkach ich nie ma. I często - mam przynajmniej takie wrażenie - gdy słyszymy o drastycznych przypadkach zabójstw bądź porzuceń dzieci, to dzieje się to właśnie w niewielkich miejscowościach. Może zamiast okna te likwidować, należy zwiększyć ich liczbę?
-Posłużę się przykładem. Kilka lat temu w Hipolitowie matka zabiła pięcioro dzieci. Policja znalazła je na strychu i w pobliskiej sadzawce. Tam nie było okna życia. Powinniśmy zatem tworzyć warunki do korzystania z innych rozwiązań dla rodziców chcących zrzec się praw do dziecka i edukować, ale nie możemy likwidować alternatywy, która może uratować dziecku życie.
- Jak będzie teraz wyglądała procedura w sprawie zaleceń Komitetu Praw Dziecka ONZ?
- Tym będzie się zajmował rząd. Rzecznik praw dziecka przekaże swoje uwagi do zaleceń ONZ. Te dotyczące likwidacji okien życia będą negatywne. Zgadzam się jednak z ekspertami Komitetu, że konieczne są edukacja i promocja alternatywnych form.