Owoce morza, a szczególnie ośmiorniczki, coraz głośniej odbijają się czkawką polskim politykom. Od czasu afery taśmowej cierpieli najbardziej ci z PO, którzy jedli ośmiorniczki za publiczne pieniądze. Teraz, kiedy kulinarne plany Sejmu ujawnił "Super Express", niestrawności nabawili się i działacze PiS.
- Wsłuchujemy się w tego typu (negatywne – red.) oceny, zawsze bierzemy pod uwagę różne opinie, dlatego reagujemy i w tej części. Rezygnujemy z zakupów – obwieścił Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu. Wydawałoby się, że na tym sprawa się zakończy. Chyba jednak burza w mediach zaostrzyła apetyt marszałka.
Kuchciński postanowił więc dołożyć do pieca i przedstawić Polakom swoje upodobania kulinarne: - Niektórym się wydaje, że marszałek nie ma nic innego do roboty, jak tylko kupować jakieś mule, kalmary czy krewetki, których nigdy nie jadł – obruszył się polityk PiS w rozmowie z portalem Niezalezna.pl. Co zatem jada Marek Kuchciński, skoro owoce morza nie odpowiadają jego wyszukanemu podniebieniu? - Jeśli coś cenię z żywności to polskie dania np. żurek, bigos czy pierogi ruskie – zadeklarował.