Marek Król

i

Autor: Prończyk

Marek Król: Pudełko zapałek

2015-07-06 4:00

"Grecja z powodu kryzysu podniosła wiek emerytalny do 67 lat" - poinformował dramatycznym głosem spiker radiowych wiadomości. Niewiele brakowało, a słysząc tę wstrząsającą wiadomość z samochodowego radia, przejechałbym skrzyżowanie na czerwonym świetle. Patrzcie państwo, u nas podniesiono wiek emerytalny, gdy - jak głosiły partia i rząd oraz ich media - przeżywaliśmy sukces gospodarczy. W Grecji na odwrót - kiedy stanęła przed widmem bankructwa.

Wyjaśnieniem może być obrazek, który można znaleźć w internecie: dumny Tusk na tle mapy Europy ogłasza, że jesteśmy zieloną wyspą wzrostu gospodarczego. Nawet krótkowidz zauważy, że na tej mapie drugim państwem pomalowanym na zielono jest Grecja.

To ja teraz nie wiem, czy jak Ewa Kopacz straszy Polaków Grecją, to nie jest to zemsta. Trzy lata temu premier Grecji mógł straszyć Polską, która drastycznie podwyższyła wiek emerytalny. Szczęśliwa kanclerz Merkel nie musi niczym straszyć Niemców, bo w RFN niedawno obniżono wiek emerytalny do 63 lat. Warunek jest jeden: należy przepracować 45 lat. Jak widać, Grecja Niemcom niestraszna, choć niedawno miała tak niski wzrost gospodarczy, że Merkel osobiście pytała Tuska, jak on wykręcił trzyprocentowy wzrost. Skąd to wiem? Bo sam nasz premier się chwalił, że pani kanclerz i inni premierzy Europy podziwiają nasz sukces gospodarczy. Nikt tak gospodarczo nie poniżył Niemiec jak rząd Tuska. No, może wiele lat wcześniej taką szansę miał Edward Gierek, gdy zrobił z Polski dziewiątą potęgę gospodarczą. Niestety, towarzysz Edward tego nie wykorzystał i PRL zaczęła wkrótce upadać. A tak naprawdę, uwalniając się z tego gierkowsko-tuskowego bełkotu, warto pamiętać, że wartość rocznego PKB Polski Niemcy wypracowują przez dwa miesiące. Innymi słowy, by osiągnąć niemieckie roczne PKB, musimy pracować przez sześć lat, i to do 67 lat. Krew mnie zalewa, kiedy funkcjonariusze rządowych mediów powtarzają kłamstwa władzy o jakimś nadzwyczajnym rozwoju Polski. Tymczasem Polska, piszę to z żalem, nie istnieje jako byt gospodarczy w Europie. Przypominają mi o tym liczne samochody marki škoda na ulicach Lizbony oraz rumuńskie dacie, głównie dostawcze, widoczne na portugalskich autostradach. Tymczasem Polska, kraj niebywałego sukcesu gospodarczego, wystawia na światowej wystawie EXPO w Mediolanie pawilon w kształcie skrzynki na owoce, a w nim jabłka. W sezonie dołączyły do nich truskawki rozdawane zwiedzającym, co rzetelnie pokazano w "Wiadomościach" TVP. Chwała za to polskim rolnikom i hodowcom, bo gdyby nie oni, to wystawialibyśmy palety i dzieła zebrane Bronisława Komorowskiego z przedmową Donalda Tuska lub na odwrót. Apeluję więc do Ewy Kopacz, parafrazując werset XIII księgi "Pana Tadeusza": Polaków Grecją nie straszcie, bo się jej nie zlęknie. Grecję większość Polaków ma na co dzień od lat. Zapowiedziane przez prezesa NBP banknoty pięćsetzłotowe nic dobrego nie zapowiadają w zadłużonym na ponad 900 mld zł kraju. Kiedyś, by unaocznić wielkość jakiegoś owada, miniaturowej kamery czy innego stwora, stawiano przy nim pudełko zapałek. Rządowy sukces gospodarczy przy pudełku od zapałek byłby pyłkiem kurzu propagandowego.

Zobacz: Przemysław Harczuk: Dopisuję się do wycieczki