Uciekaj, Wojtunik, do dziury, by cię nie złapał Jan Bury. Dziecięca rymowanka o myszce, która ma uciekać do dziury, by jej nie złapał kot bury, przypomniała mi się, kiedy ujawniono list szefa CBA Pawła Wojtunika do pani premier. Myszka Wojtunik żali się Ewie Kopacz na posła PSL Jana Burego. A ten od dłuższego czasu umieszcza na swojej stronie internetowej donosy obywatelskie na delegaturę CBA w Rzeszowie. Raz jakiś zaniepokojony mieszkaniec Podkarpacia na stronie Burego pisze o pijaństwie i zakładaniu nielegalnych podsłuchów przez tamtejsze CBA. Inny anonim na gościnnych stronach posła donosi, że zmuszano go do składania zeznań obciążających Jana Burego. Legendarna uczciwość posła PSL nakazuje mu publikować te zatrważające sygnały o nieprawościach CBA. W specjalnym oświadczeniu Bury ujawnił swój stosunek do owych donosów obywatelskich. Stwierdził, że sprawy w nich opisane, jeśli faktycznie są prawdziwe, bulwersują, jeśli wymyślone - to bazują na prawdziwych sytuacjach. Krótko mówiąc, zdaniem Burego każdy, nawet wyssany z palca donos na CBA, jest prawdziwy. A gdyby jakiś obywatel napisał do posła o pijaństwie i molestowaniu seksualnym funkcjonariuszy PSL, to wątpię, by taki donos znalazł się na stronach Burego. O osiągnięciach seksmarszałka Mirka Karapyty z PSL nie sposób było poczytać na stronach internetowych Burego. I to był błąd, bo tenże marszałek podkarpacki sypie kolegów z PSL, zwłaszcza Jana Burego, oświadczając, że sam na dno nie pójdzie. Trzy prokuratury: katowicka, lubelska i warszawska, prowadzą śledztwo w sprawie licznych afer korupcyjnych na Podkarpaciu, w których występują liczni funkcjonariusze PSL, na czele z niezłomnym pogromcą CBA Janem Burym. Materiały o podkarpackiej sitwie zebrało CBA i zapewne dlatego Jan Bury darzy tę instytucję nieodwzajemnioną miłością. Wojtunik żali się w liście do Kopacz, że działalność Burego zagraża funkcjonowaniu CBA, a podkarpacki Bury przekonuje, że spełnia tylko poselski obowiązek reagowania na sygnały obywateli. A tak naprawdę chodzi o politykę agrarną, czyli kto kogo zakopie wcześniej - Wojtunik Burego czy na odwrót. Ta walka buldogów pod dywanem prokuratury niezawisłej w swej opieszałości przypomina mi inny wierszyk z dzieciństwa. Ten mógłby zadeklamować Bury Wojtunikowi: skarżypyta bez kopyta, język lata jak łopata. Dotychczas nie miałem pojęcia, o jakie kopyto chodzi w tej rymowance. Teraz już wiem, że to Wojtunik jest bez kopyta i dlatego żali się pani premier. Kopyto ma prokuratura, która jak zwykle niespiesznie analizuje materiał zgromadzony przez CBA. To zrozumiałe, bo niezależny Seremet generalny przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi nie chce trwożyć podejrzanych posłów. Ale jaja, ale jaja, jak skomentowałaby to Elżbieta Bieńkowska, była wicepremier, obecnie komisarz UE. Infantylizacja państwa osiągnęła taki poziom, że kinder jaja rządzący prezentują bezwstydnie od lat. A w każdym jaju dostajemy kinder niespodziankę z kolejną aferą korupcyjną ujawnianą przez nieudolnych i uwikłanych.
Marek Król: Kinder jaja
2015-06-08
4:00
Marek Król: Trzy prokuratury: katowicka, lubelska i warszawska, prowadzą śledztwo w sprawie licznych afer korupcyjnych na Podkarpaciu, w których występują liczni funkcjonariusze PSL, na czele z niezłomnym pogromcą CBA Janem Burym. Materiały o podkarpackiej sitwie zebrało CBA i zapewne dlatego Jan Bury darzy tę instytucję nieodwzajemnioną miłością.