„Super Express”: – Przedstawiciele rządu apelowali, żeby bogaci nie sięgali po 500 zł na dziecko, bo się ośmieszą.
– Niech nie apelują, niech piszą lepsze prawo. Ja absolutnie nie wezmę tych 500 zł i będę trwał przy zasadach, że wynagradzać powinno się pracę. Rozumiem, że ze strony części bogatych, deklarujących branie tych 500 zł na dzieci, to taka przekora. Choć trochę szkodliwa...
– Też mam odczucie, że sami budują niechęć wobec siebie.
– Tak, ta ironia może powodować autentyczną złość ludzi, dla których te 500 złotych to jest duża kwota. I kto wie, czy za jakiś czas, gdy ktoś nie będzie chciał uderzyć w bogatych, to im tę ironię wypomni. Przecież poziomu życia i statusu im ani ich dzieciom to nie zmieni. Choć rozumiem, że oni uważają, że pomaganie dzieciom jest zasadne, ale sposób, w jaki napisano tę ustawę, to błąd. Można było stworzyć system, który skutecznie omijałby ludzi zamożnych.
– Jaki?
– Sam pomysł 500 zł na dziecko nie musi być taki zły. Można to było jednak zlecić pracodawcom, którzy zatrudniają miliony ludzi, żeby te 500 zł na dziecko mogli wypłacać, odliczając to np. od podatku. Doliczając kilka procent kosztów obsługi.
– Czyli to też by nie omijało najbogatszych, tylko dawałoby im sporą ulgę...
– Ale o ile taniej wyszłaby obsługa tego z punktu widzenia państwa! A tak? Ile tych pieniędzy zostanie zmarnowanych na obsługę tego programu przez urzędników? U nas mamy po kilka tysięcy urzędników, zajmujących się trzaskaniem drzwiami, to ilu dojdzie przy programie 500 plus?! Widziałem też gdzieś dane, że 300 tys. osób przestanie w wyniku tych 500 zł na dziecko pracować...
– Wydaje mi się, że 500 zł to jeszcze za mało, żeby rzucić pracę.
– Możliwe. Do tego dochodzi kilka innych spraw. Jest np. pytanie o
imigrantów.
– Jakie?
– Czy taki muzułmański imigrant, który przyjedzie do Polski z 4–5 dzieci, też dostanie po 500 zł na każde z nich?
– Jeżeli będzie miał prawo pobytu...
– Właśnie! Wielu prawników uważa, że będzie mu to w pełni przysługiwało. Przecież to będzie kopalnia pieniędzy. Czy to będzie fair? Trzeba było ten projekt znacznie bardziej dopracować. Niestety, nie porozmawiano choćby z pracodawcami.
Zobacz: Łukasz Warzecha komentuje: Rząd między Scyllą a Charybdą