Rozmowa zaczęła się od pytania o słowa Dmitrija Miedwiediewa, który stwierdził, że Zachód zmierza do wojny hybrydowej z Rosją. - Takich wypowiedzi mamy więcej. Wczoraj Margarita Simonian napisała, że "Polska ma swój obwód biełgorodzki", to jest obwód w Rosji przy granicy z Ukrainą. Jest on dość regularnie ostrzeliwany w związku z tym przez siły Ukraińskie. Te słowa Simonioan sugerować mogą, że Rosjanie są w gotowości do rozszerzenia konfliktu, a przynajmniej sygnalizują to strategicznie. Teraz pojawia się zasadnicze pytanie w tej historii, a mianowicie "z czym mieliśmy do czynienia?" - zaznaczył na wstępie ekspert.
Prowadzący poprosił o przeanalizowanie rosyjskiej reakcji na wydarzenia pod granicą polsko-ukraińską. Jak zauważył bowiem Jan Złotorowicz, nawet jeśli był to rykoszet, to musimy pamiętać, że Rosjanie postarają się przekręcić sytuację na swoją korzyść. - Kwestia wyjaśnienia tego, co się stało, jest absolutnie fundamentalna. Wczoraj pojawiły się relacje o dwóch wybuchach. Były relacje o dwóch rakietach, a to w zasadniczy sposób zmienia ocenę sytuacji. Gdybu - ja tego nie wiem - ale formułuję taki pogląd: Gdybyśmy mieli do czynienia z dwoma rakietami, to nie ma mowy o incydencie czy pomyłce. To jest po prostu atak. W związku z tym od wyjaśnienia tej sprawy zależy wszystko. Rosjanie tradycyjnie działają w ten sposób, że sygnalizują gotowość eskalacyjną na różnych poziomach. Pamiętajmy, że niedaleko tej miejscowości, gdzie doszło do eksplozji biegnie linia energetyczna, która łączy system energetyczny Ukrainy z polskim systemem energetycznym. Jeśli więc Rosjanie celowo niszczą system energetyczny Ukrainy, to mogą też celowo chcieć niszczyć te konektory. To, co umożliwia stabilizowanie systemu energetycznego Ukrainy, żeby tam nie nastąpił blackout i załamanie się - komentował Marek Budzisz.
Marek Budzisz podkreślił, że ustalenie okoliczności tego wydarzenia jest absolutnie podstawowe. - Teraz zasadniczą kwestią jest to, czy to co się stało jest sygnalizacją gotowości uderzania w cele również na terenie Polski, czy rzeczywiście mamy do czynienia z incydentem lub wypadkiem. Bo jeśli mamy do czynienia z atakiem, a nasza odpowiedź będzie nieadekwatna, to Rosjanie wznowią tego działalność na wyższym poziomie eskalacyjnym. Na przykład uderzając winny cel. Jeżeli mamy do czynienia z incydentem, to jest to kwestia, która również powinna wzbudzić naszą reakcję, ale o nieco innym poziomie stanowczości. To jest bardzo istotne - podkreślił eskpert.