Przypomnijmy - kilka dni temu ujawniliśmy, że krakowscy śledczy zajęli Marcinowi Dubienieckiemu majątek wart prawie 13 milionów złotych. Siedem nieruchomości, dwa samochody, osiem zegarków, a także złotówki i dolary. Mąż Marty Kaczyńskiej spędził ponad rok w areszcie. Wyszedł 21 października. Śledczy zarzucają mu wyłudzenie z PFRON 14,5 mln zł i kierowanie grupą przestępczą.
Pytany o źródło pochodzenia środków, gdański adwokat twierdzi, że nabył je zgodnie z prawem. - Wszystko z ciężkiej, uczciwej pracy. Nie jestem osobą publiczną, żebym musiał tłumaczyć się z tego, ile posiadam. (.) Prowadziłem kancelarię, reprezentowałem swoich klientów. Uczestniczyłem w różnego rodzaju przedsięwzięciach biznesowych swoich, jak i moich partnerów. Byłem adwokatem - mówi w wywiadzie dla portalu Onet.pl. A skąd wziął 3 mln zł kaucji, dzięki której wyszedł na wolność? - Pomogli mi rodzice, którzy zaangażowali się w walkę o moją wolność. Jestem im za to bardzo wdzięczny, choć wysokość poręczenia wszyscy uznajemy za absurdalną, horrendalną - wyznaje Dubieniecki. Adwokatowi grozi do 10 lat więzienia.
Zobacz także: Rządowy projekt "Za życiem": Żart, kpina, zasłona dymna