Jak Jacek Prusinowski został prowadzącym debatę?
Jak ujawnia Jacek Prusinowski, informację o tym, że zostanie prowadzącym debatę Trzaskowski–Nawrocki w TVP, otrzymał w niecodziennych okolicznościach.
Nowy sondaż Super Expressu. Walka o władzę wchodzi w decydującą fazę
– Zadzwonił do mnie znajomy z TVP Info, z którym kiedyś pracowałem. Rzuciłem żart: „mogę ją poprowadzić”. A on odpowiedział, że właśnie dzwoni w tej sprawie – opowiadał w programie Kanału Zero.
Jak dodał, po szybkim uzgodnieniu ze swoim przełożonym propozycję przyjął. Decyzja zapadła na kilka dni przed wydarzeniem i od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie.
„Nie widziałem momentu z woreczkiem”. Prusinowski o geście Nawrockiego
Choć cała Polska komentowała moment wkładania woreczka nikotynowego przez Karola Nawrockiego, sam prowadzący nie zauważył tej sceny na żywo.
– Po debacie podeszło do mnie kilka osób i zapytało, czy widziałem, jak coś „wciągał”. Dopiero wtedy zorientowałem się, że coś się wydarzyło – przyznał dziennikarz.
Jak mówi, skupiony był wówczas na technicznej stronie prowadzenia wydarzenia.
– Nie wiem, czemu tego nie zauważyłem. Po prostu nie zwróciło to mojej uwagi – dodał.
Kulisy formatu debaty Super Expressu. „Zrobiliśmy debatę, którą sami chcieliśmy obejrzeć”
Jacek Złotorowicz ujawnił z kolei, że format debaty Super Expressu był efektem świadomej decyzji redakcji. Chodzi o tę, przed II turą wyborów.
– Nie chcieliśmy powielać schematów. Zrobiliśmy debatę, którą sami chcielibyśmy obejrzeć. Początkowo miała być wyłącznie na nasz kanał, ale szybko stała się ogólnopolskim wydarzeniem – relacjonował.
Dziennikarze przyznali, że to sztaby kandydatów zaproponowały utrzymanie tej formy w drugiej debacie, czyli tej w TVP Info– tej między Trzaskowskim a Nawrockim. Bez klasycznych pytań dziennikarzy, za to z bezpośrednią interakcją kandydatów, ustawionych twarzą w twarz, przy dwóch mównicach.
„Nie chciałem tej formuły, ale zagrało”
Jak podkreślił Złotorowicz, początkowo był przeciwnikiem pomysłu w debacie Super Expressu przed II turą, by kandydaci podchodzili do mównic.
– Uważałem, że to zbyt teatralne. Ale zadziałało. Można było zobaczyć, jak się ruszają, kto podchodzi pewnie, a kto z rezerwą – mówił.
Brak pytań dziennikarzy? „Nie chcieliśmy nudy”
Złotorowicz i Prusinowski zgodnie przyznają, że największym zagrożeniem dla debat prezydenckich jest nuda i powtarzalność. – Przy 13 kandydatach musielibyśmy zadać jedno pytanie wszystkim. Byłoby ono albo nieciekawe, albo tendencyjne – tłumaczyli.
Jak dodali, większość „klasycznych” pytań dziennikarskich publiczność już zna, o pierwszą podróż zagraniczną czy stanowisko wobec znanych tematów. Dlatego postawili na formułę, w której kandydaci mogli mówić bezpośrednio do siebie, a widzowie mogli ich oceniać również po zachowaniu, nie tylko po słowach.
Najlepsza debata tej kampanii? Widzowie i eksperci byli zgodni
Debata prezydencka przygotowana przez Super Express została okrzyknięta przez wielu obserwatorów i komentatorów politycznych jako najbardziej dynamiczna, klarowna i angażująca forma prezentacji kandydatów w całej kampanii 2025. Nietypowa formuła, bez klasycznych pytań dziennikarzy, za to z bezpośrednią konfrontacją kandydatów, zyskała uznanie nie tylko wśród widzów, lecz także w środowisku medialnym.
To było więcej niż debata. To była polityczna walka na argumenty, gesty i emocje, w której każdy szczegół miał znaczenie. Ustawienie mównic na środku sceny, kontakt wzrokowy kandydatów, ich sposób reagowania na wypowiedzi przeciwnika. Wszystko to sprawiło, że widzowie mogli lepiej niż kiedykolwiek zobaczyć, z kim mają do czynienia.
Wysoka jakość realizacji, przejrzysty podział tematów i kontrolowany czas wypowiedzi pozwoliły uniknąć chaosu, jaki często towarzyszy wieloosobowym formatom. Jak zauważali widzowie, to była debata, która nie męczyła, ale trzymała w napięciu do samego końca. Stąd również decyzja o przejęciu formy do TVP Info.
Poniżej galeria zdjęć: Debata prezydencka "Super Expressu". Przygotowania
