bogdan zdrojewski 1

i

Autor: Andrzej Lange

Mamy pewien problem z wiarygodnością - mówi były minister w rządzie PO Bogdan Zdrojewski

2019-08-01 13:13

Pozyskiwanie tak wyrazistych polityków SLD jak Jerzy Wenderlich. To podwójnie ryzykowne, bo może być źle przyjęte i przez wyborców, i przez łączącą się dziś lewicę. Jestem przeciwnikiem sporów w obrębie opozycji. Oczywiście różnimy się, ale to nie jest moment na to, żeby się „podtapiać” lub podbierać sobie kandydatów i głosy

„Super Express”: – Po ogłoszeniu czołówek list Koalicji Obywatelskiej widzę w Platformie pewne niezadowolenie.
Bogdan Zdrojewski: – Dostrzegam zarówno wyciąganie wniosków z popełnionych błędów, jak i mankamenty, które będą budowały napięcia w PO. Już budują.
– Zacznijmy od rzeczy pozytywnych.
– Cieszy mnie pozyskanie Pawła Kowala. W polityce wschodniej brakuje nam ekspertów tej klasy i pojawienie się każdego specjalisty jest cenne. Zwłaszcza w newralgicznym dla Ukrainy okresie.
– Z rzeczy negatywnych?
– Pozyskiwanie tak wyrazistych polityków SLD jak Jerzy Wenderlich. To podwójnie ryzykowne, bo może być źle przyjęte i przez wyborców, i przez łączącą się dziś lewicę.
– Podobno Grzegorz Schetyna walczy o to, żeby to Platforma była jedyną opozycją. Tak jak wziął panią Nowacką, by podtopić partię Biedronia, teraz podtapia SLD, zapewne pomyśli i o PSL…
– Jestem przeciwnikiem sporów w obrębie opozycji. Oczywiście różnimy się, ale to nie jest moment na to, żeby się „podtapiać” lub podbierać sobie kandydatów i głosy. Najważniejsza powinna być wiarygodność programowa i personalna.
– Teraz, z ludźmi z SLD, nie ma tej wiarygodności?
– Mamy pewien problem z wiarygodnością. To, czy uda się ją odzyskać na dawnym poziomie, będzie widać po poziomie konfliktów w samej PO, po zamknięciu list i wynikach wyborów.
– Te konflikty już są. Nie tylko anonimowe głosy, ale także rezygnacje ze sztabu, jak prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej.
– Też odebrałem wiele telefonów z całej Polski. Od ponad roku jestem takim „recenzentem wewnętrznym” błędów PO, co pozwala je eliminować. I uważam, że większym problemem niż utrata części wiarygodności jest redukcja entuzjazmu, pozytywnych motywacji i wiary w sukces. Układanie list powinno być nasycone determinacją w to, że po ich ogłoszeniu dominować będzie poczucie ulgi, radości i szansy na sukces.

– Dominuje?
– Trzeba poczekać na całe listy.
– Moim zdaniem dominuje przekonanie, że np. dwójka dla szefowej Partii Zielonych albo jedynka w Gdyni Barbary Nowackiej to nieporozumienie. Nie stanowią aż takiej wartości dodanej i takie kandydatki powinny popracować, startując np. z 10. miejsc.
– Jestem może nieortodoksyjnym, ale przeciwnikiem lokowania i wynagradzania spadochroniarzy. Szczególnie źle odbierane jest rozsyłanie kandydatów z Warszawy po całej Polsce. Takie centralistyczne myślenie o polityce. Najlepszym rozwiązaniem są zawsze działacze lokalnych, regionalnych środowisk. Spadochroniarze powinni być wyjątkiem. Są mniej dostępni dla wyborców, mniej identyfikują się z tym mandatem. Jeżeli już, powinni mieć odpowiedni dorobek.
Iwona Hartwich, przewodząca protestom rodziców osób niepełnosprawnych, twierdzi, że przy układaniu list PO ją oszukała. Poseł Tomasz Lenz mówi, że to nieprawda.
– Trudno mi komentować ten konflikt. Uważam, że ta poszkodowana grupa powinna mieć swojego reprezentanta w Sejmie i pani Hartwich świetnie się do tego nadawała.
Tomasz Zimoch jako jedynka PO w Łodzi się nadaje?
– Nie dziwię się Grzegorzowi, że chciał go pozyskać. Dziwię się raczej redaktorowi Zimochowi. Na miejscu dziennikarzy trzymałbym do polityki dystans. Po tym nie ma już powrotu do dziennikarstwa na najwyższym poziomie.
– Podobno Grzegorz Schetyna przestraszył się, że wystartuje pan w wyborach i odbierze głosy PO. I jednak będzie pan kandydował.
– Moja decyzja o niekandydowaniu została źle przyjęta i niezrozumiana. Zdecydowałem się zatem na start z okręgu we Wrocławiu, w którym PO od ośmiu lat przegrywa. Pierwszeństwo startu ma jednak moja żona Basia. Jest już senatorem, ma świetne oceny. Czekamy na odpowiedź władz Platformy. Nie bylibyśmy pierwszym małżeństwem w Senacie. Byli już Elżbieta i Jacek Sauk z prawicy.
Rozmawiał Mirosław Skowron