"Super Express": - Jak pan ocenia film o śmierci pańskiej matki?
Jacek Blida: - Cieszę się, że ten film powstał, choć są tam rzeczy, do których mam zastrzeżenia. Pokazuje on jednak na tyle, na ile można to zrobić w godzinę, jaką osobą była moja matka. Nie chciałem, by był to obraz zbyt jednostronny. Z góry byłby bowiem narażony na kpiny i krytykę. Film stawia też pytania, na które nie ma i zapewne nie będzie już odpowiedzi. Może kiedyś te odpowiedzi się znajdą...
Przeczytaj koniecznie: Książka "Wszystkie ręce umyte. Sprawa Barbary Blidy" - recenzja
- Nie odpowie na nie komisja śledcza? Ryszard Kalisz powinien być zainteresowany odpowiedzią...
- Tytuł "Wszystkie ręce umyte" odnoszę właśnie do komisji i prokuratury, które nie potrafiły skonstruować zarzutów, aktu oskarżenia. Obawiam się, że działa to na zasadzie "kruk krukowi oka nie wykole"... Co do komisji śledczej, to w komisji rywinowskiej politycy widzieli znakomity środek do lansowania się przed kamerami. Byli więc aktywni, pracowici. Teraz zainteresowanie społeczne jest mniejsze, więc i politycy są mniej zainteresowani rzetelną pracą. Na śmierci mojej matki nie można już się wylansować tak jak na Rywinie. Film pokazuje zresztą, jak śmieszne bywają jej posiedzenia. To krzywe zwierciadło, ale może należało to uwypuklić.
- Mówi pan jednak o swoich zastrzeżeniach. Pański ojciec podkreślał, że nie zgadza się z odrzuceniem przez autorów wersji o samobójczej śmierci Barbary Blidy.
- Mój ojciec jest jednoznacznie przekonany o samobójstwie matki. Gdyby w domu działo się coś innego, nie dałoby się tego nie usłyszeć. Nie było mnie tam w chwili jej śmierci, ale całkowicie daję wiarę ojcu. Autorzy filmu widzą to inaczej. Pokazują wlot kuli, brak odcisków palców, umycie rąk... Mówią o faktach świadczących źle o funkcjonariuszach, mających wszak po 10 lat doświadczenia. Warto te istotne wątpliwości przytoczyć, ale szkoda, że w oderwaniu od możliwości samobójstwa.
Patrz też: Kaczyński przed komisją śledczą: Nie było sprawy Blidy
- Dlaczego szkoda?
- Nie chcę przesądzać, że zaważyła chęć uwypuklenia bardziej sensacyjnego przebiegu wydarzeń. Film musi mieć oglądalność... Żałuję jednak, bo sensacyjny wątek śmierci w miejsce mniej sensacyjnego samobójstwa może przykryć pierwszą, znacznie bardziej istotną część filmu. A ta dość dobrze pokazuje pewne mechanizmy, w jakich prokuratura i służby funkcjonują, jak budują takie sprawy. Wynika to m.in. z rozmów z Barbarą Kmiecik, która opowiada o kolejnych krokach wobec jej rodziny.
Jacek Blida
Syn Barbary Blidy